Forum Ermodgal
rpg
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sąd
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Miasto Uwl / Więzienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 15:16, 22 Paź 2011    Temat postu:

Halt mocno odczuł na swoim ciele cios Genuwra. Może nie był on tak wprawiony w walce jak Torrez, ale łapę miał jak z żelaza i każde jego uderzenie, mogło się równać z kopnięciem konia. Halt był nieco zażenowany tym iż to on zawsze pierwszy zaczyna walkę i pierwszy ją kończy, lecz strach przed płomieniami dodał mu odwagi. Przypływ mocy sprawił, że poczuł się jakby był bogiem. Mimo to był świadom, że nawet w stanie tego duchowego uniesienia, jest wrażliwy no ogień. Cały dolny pokład spowiły już kłęby czarnego dymu. Coraz ciężej się oddychało. Dym był tak gęsty, że ledwo było cokolwiek widać. Do oczu napłynęły mu łzy. Jeśli z tej walki miało coś wyniknąć to trzeba było ją przenieść na zewnątrz. Niestety. Genuwr i jego wierne psy blokowali drogę. Oliwa z lampy powoli płynęła ku niemu. Opierając się na mieczu zdołał się podnieść i odszedł kilka kroków w tył. mógłby się teraz rzucić, w wir walki, lecz nie pył pewien, co zdołałby się utrzymać na nogach. Prawdopodobnie pierwsze uderzenie posłało by go do grobu. Spokojnie schował miecz do pochwy i rozglądną się w około. Rana, którą zadał mu Genuwr była głęboka. Wciąż krwawił. Nie chciał pozwolić, aby jego towarzysze walczyli sami, choć widać było, że zdobyli przewagę. Następnym razem trzeba będzie poskromić swe wojownicze zapędy- pomyślał, po czym uśmiechnął się z przekąsem. O ile w ogóle dojdzie do następnego razu. Koło niego było wejście do celi i stolik na, którym strażnicy grali w tę dziwną grę. Mógłby go użyć jako tarana, lecz na samą myśl o biegu zabolało go w boku. Nie mógł chodzić, nie mówiąc już o taranowaniu przeciwników stołem. Rana pewnie by się zagoiła z pomocą mikstury leczniczej, lecz nie widział sposobu żeby ją zdobyć. Willem i Denad byli zajęci walką i odciągnięcie któregoś z nich od wroga tylko po to żeby dali mu miksturę nie było najlepszym pomysłem. Dym był coraz gęstszy. Oczy wciąż mu łzawiły. Zakrył ręką usta i nos, lecz musiał jakoś oddychać. Zostało im najwyżej 5 minut zanim wszyscy się zaczadzą. Był pewien, że statek nie będzie już zdolny do użytku po tym pożarze, ale była to marna pociecha. Odsunął się trochę. Oliwa z lampy prawie sięgała mu butów. Chodzenie sprawiało mu trudność, więc uklękną. Przed nim majaczyły sylwetki walczących. Nie mógł ich zgubić z oczu. Wiedział, że żeby przeżyć musi się wydostać na zewnątrz, a głupio by było gdyby okazało się, że jego towarzysze oddychają świeżym powietrzem podczas gdy on się dusi. Podpalenie łajby miało też inne mocne strony. Jak widać płomienie dodały sił naszemu magowi ognia. Dopiero teraz zauważył, że Bergalm ma moc. Woda z pewnością go osłabiła, lecz teraz wyglądał jakby był w pełni sił. Halt nie chciał bezczynnie się patrzeć, lecz nie miał wyboru. Oparł się o ścianę kajuty i znów zaczął się rozglądać. Pamiętał, że gdy strażnicy wydawali im broń i mikstury wyciągali je z worka. Z tego co widział, ani Denad, ani Willem nie mieli go przy sobie. Z pewnością walka z workiem pełnym oręża i mikstur nie sprzyjała. Oznaczało to, że worek ten leży gdzieś w okolicy. Jeszcze raz się rozejrzał. Nie widział dobrze, lecz zarys stołu i celi był dosyć wyraźny. No gdzie jesteś.- rzekł Halt penetrując swymi czujnymi oczami okolicę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Sob 20:01, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bergalm
Magowie



Dołączył: 13 Paź 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustynia Gorhan

PostWysłany: Nie 0:04, 23 Paź 2011    Temat postu:

Widząc Halta na deskach wiedział ze przy takim dymie nie da rady , strażnik który z nim walczył stal na granicy ognia chcąc go zaskoczyć zablokował jego atak swoim mieczem i kopnął go w klatę tak żeby wpadł prosto w ogień , Thanatos trzeba wyjść na pokład bo się zadusimy !


Błędy poprawione , a było ich ze 20 przynajmniej , Czyli co drugie słowo gdzieś , Pamiętaj o kursywie i post za krótki , do edycji = Łowca smoków


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Nie 0:15, 23 Paź 2011    Temat postu:

Thanatos natrafil na naprawde rownego przeciwnika straznik potrafil odpowiedziec na kazdy atak krasnolod nie widzial krzycacego bergalma wiedzial ze jezeli szybko sie nie upora z straznikiem to halt wykrwawi sie na smierc wiedzial ze musi pomoc towarzyszowi,mikstury gdzies lezaly lecz przez dym nie bylem w stanie ich wypatrzec ,ledwo widzial przeciwnika nie mowiac o towarzyszach wiedzial ze maja jakies 3 minuty nim wszyscy sie zaczadza , wpadl w furie i zaczal wyprowadzac szybkie ciecia .

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thanatos dnia Nie 16:32, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 3:14, 23 Paź 2011    Temat postu:

Halt szukał , lecz nie był wstanie przebić się przez ten dym , który gęsto ogarniał już całą kajutę tak , że nawet ogień się przyduszał , a widoczność zmalała na wyciągnięcie ręki , sama walka była po omacku i trzeba było uważać , aby nie zranić sojusznika , Haltowi zabrakło już sił aby się podpierać , zresztą ściany pokryte były przez szalejące płomienie , tak więc spowrotem osunął się na podłogę .
Bergalm kopnął strażnika z którym walczył , prosto w klatkę piersiową , odepchnięty strażnik runął w płomienie . Thanatos wciąż bez zmian walczył na równi ze strażnikiem .
Tymczasem Halt słabł , słyszał obok , niedaleko siebie tupot nóg , szczęk stali i ryk Genuwra , który wciąż pojedynkował się z Wilemem .
Ale w tych kłębach dymu nie potrafił ich wypatrzyć , jakiś cień ukazał się tuż przed nim , przechodząc obok niego i nie zauważając go , a przechodził przez miejsce w którym kilka chwil wcześniej znajdywał się Halt , najwyraźniej czegoś szukał . Nagle coś zaczęło się wyłaniać z pośród kłębowiska dymu , było to małe , niczym mysz i powoli zbliżało się do leżącego na podłodze Halta , który zobaczył to i zastanawiał się co to też może być , w końcu kształt wyłonił się , okazało się , że jest to jakaś dziwna , mała buteleczka o czarnej barwie , lecz kształtem dziwnie znajoma . Nim jednak Halt cokolwiek zrobił , usłyszał szybki tupot obok siebie , jak by ktoś przebiegał na tył kajuty .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 10:50, 23 Paź 2011    Temat postu:

Buteleczka przeturlała się i była na wyciągnięcie ręki. Halt chciał zobaczyć kto ją tu podrzucił, lecz widział tylko zarys sylwetki ciała. Substancja, która się w niej znajdowała miała podejrzaną czarną barwę. Nie kojarzyło się to dobrze. Gdyby substancja była niebiańsko niebieska wypiłby ją od razu, lecz to... To co przed chwilą zaszło wyglądało bardzo dziwnie. Halt sięgną po flakonik i uważnie go obejrzał. Nie widział, żadnych znaków, ani nazwy dziwnej substancji. Otwarł korek i ją powąchał. Zapach był specyficzny, lecz Haltowi wydawało się, że już go gdzieś widział. Halt jeszcze raz przyjrzał się buteleczce. Kształt miała dziwnie znajomy. Zakorkował ją i spojrzał w stronę walczących. Wszyscy byli zwarci w boju. Obracał nerwowo flakonik w dłoni. Kto mi do podrzucił ?- nurtowało go pytanie. Raczej nie był to nikt z bandy Genuwra. A gdyby nawet to osobnik ten musiałby się przedrzeć przez naszą linię obrony, co było mało prawdopodobne. Oznaczało to, że buteleczkę dał mu ktoś z jego sojuszników. Z pewnością nie był to Thanatos ani Bergalm. Po pierwsze byli oni zajęci walką, a po drugie skąd mieli by oni mieć taką substancję. Zostawał tylko Denad i Willem. Oni też byli zwarci w walce. Spojrzał jeszcze raz przed siebie. Widział tylko cienie walczących i nie mógł rozróżnić czy są tam ich 4 czy mniej. Halt odkorkował substancję i wylał kroplę na pokład. Chciał sprawdzić co się stanie... Zastanawiało go też dlaczego postać, która biegła rzucił mu ten flakonik zamiast podać. Można by to wytłumaczyć brakiem czasu, lecz Halt nie dał temu wiary. Oczy mu łzawiły, a przy każdym wdechu czuł dym w płucach. Jeśli ta buteleczka zwierała miksturę leczniczą to czemu miała inny kolor, ale jeśli truciznę to kolor pasował.... I w tem do niego doszło, co było w środku. Zapach i kształt buteleczki się zgadzały. Alkohol.- wyszeptał cicho. Substancja, którą uśmiercili strażników w karczmie. Niestety po rozwiązania zagadki zawartości butelki, do głowy przyszło 100 kolejnych pytań. Kto mu ją podrzucił, dlaczego, itd.. Teraz nie miał już wątpliwości, ze był to Denad, lub Willem. Prawdopodobnie po to, aby mieć pewność, że Halt tu zginie. Jakby sam dym nie wystarczał. Jeden z nich powiedział towarzyszowi, że idzie coś sprawdzić, lub coś wziąć i pobiegł na tył kajuty, nie zatrzymywał się koło Halta, aby nikt nie zauważył, że ze nim rozmawiał. Buteleczkę podrzucił, bardzo subtelnie, niemal niezauważalnie dla postronnego widza. Denad, lub Willem miel przyjaciół wśród strażników, których otruliśmy. Podanie mu trucizny miało charakter bardzo osobisty, lub wynikał z dobrej kalkulacji. Jeśli znajdą mnie tu martwego każdy pomyśli, że się zaczadziłem. Podanie trucizny służyło jedynie upewnieniu się, że zginie, bo w obecnej sytuacji mam 10% szans na przeżycie.- pomyślał Halt. A więc zagrajmy w tę grę.- dodał w myślach. Jeśli, któryś, ze strażników, go obserwuje musiał zachowywać się naturalnie. Przez ten dym i tak nie było dużo widać, lecz w tej chwili to mu sprzyjało. Halt zrobił ruch, jakby odkorkowywał flakonik. Potem udał, ze wlewa sobie jego zawartość do ust i zakorkował go z powrotem. Flakonik schował tak jak wcześniej nóż, do buta. Działanie alkoholu nie było natychmiastowe. Halt przez chwilę się przewracał i wiercił. Wyciągną miecz z pochwy i spróbował się podnieść, lecz nie udało mu się i upadł. Leżał na podłodze z mieczem w ręce. Nawet nieźle mi to wyszło- pomyślał. Oczy miał na wpół otwarte, lecz bacznie obserwował czy ktoś nadchodzi. Nie miał zamiaru udawać martwego do końca bitwy. Jeszcze pomyślą, że naprawdę nie żyję i mi nie pomogą. W leżącej pozycji z mieczem w ręce czekał, aż osobnik, który podał mu truciznę będzie wracał. Jeśli tędy przejdzie, chat miał już przygotowany oręż, aby ciąć go po nogach.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Nie 10:51, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:59, 29 Paź 2011    Temat postu:

Walka zdawała się być już wygraną , zdawało się , że po stronie bandy Genuwra został już on i jeden strażnik z którym walczył Thanatos , a przecież obok był Bergalm , który po pokonaniu przeciwnika miał teraz wolne ręce , podobnie Denad który mógł wspomóc Wilema . Natomiast po stronie strażników i więźniów bez wieści przepadli Halt i jeden ze strażników . Kajuta była pogrążona w dymie , to też szukanie ich było by bardzo ciężkie , widoczność się zmniejszyła jeszcze bardziej , a dym uniemożliwiał oddychanie , w dodatku , pomimo , że płomienie zostały przyduszone , temperatura wewnątrz kajuty była bardzo wysoka , bowiem żarzące się drewno znajdywało się na ścianach i suficie , a także w części podłogi , co chwile w jakimś miejscu coś strzelało i buchały iskry , trzeba było uważać , gdzie się stąpa .
Kiedy Halt tak , leżał czując , usłyszał głos Wilema , krzyczącego - Genuwr u licha , gdzieś się podział ? , Uciekasz przede mną ? Wkrótce i tak będziesz musiał stąd wyjść Halt słyszał , lecz nie mógł przebić się przez dym , chwilę po tym wołaniu wśród trzasków , krzyków i szczęku mieczy , usłyszał , jak ktoś się porusza w tyle kajuty , potem hałas ten ucichł .
Thanatos walczący ze strażnikiem próbował podobnie jak Bergalm strącić go w płomienie , lecz nie udawało mu się , dziwił się nie co , że Bergalm stoi i nie próbuje mu pomóc , może liczy na to , że Thanatos sam pokona wroga , tak jak to zrobił Bergalm . Jednak po dalszej walce , Thanatos usłyszał w pewnym momencie , cięcie i głuche łupnięcie o podłogę , wykorzystał tę chwilę , aby sprawdzić co się stało , to był Bergalm , leżał na podłodze , a wzdłuż pleców od góry do dołu był przecięty czyimś mieczem . W tym samym momencie strażnik z którym walczył wykonywał kolejne cięcie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Sob 19:33, 29 Paź 2011    Temat postu:

Jako ostatni, Thanatos zdecydował się nie tracić czasu tak jak jego towarzysze a szczegulnie Bergalm który swoją głupotą został zraniony , widząc strażnika wykonującego cięcie w jego stronę robię unik i próbuje wykonać cięcie po jego nogach co ma spowodować jego upadek. Lecz widział że statek już długo nie wytrzyma i cała kajuta się zacznie sypać , więc musiał śpieszyć z pomocom do swoich nieodpowiedzialnych leżących towarzyszy którzy mogą spłonąć .

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thanatos dnia Sob 19:37, 29 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:49, 02 Lis 2011    Temat postu:

Nim jednak Thanatos zrobił cięcie po nogach przeciwnika , podobnie jak Bergalm został uderzony w plecy . Thanatos poczuł dwa mocne cięcia , a chwilę potem leżał na podłodze tuż obok Bergalma , podobnie jak on był nieprzytomny .
- Wychodzimy stąd - krzyknął Genuwr , do kamrata - a oni niech się smażą tutaj
Strażnik tylko przytaknął i oboje opuścili kajutę , z której sufit płonący teraz zaczął się powoli odrywać i zasypywać wszystkich kawałkami płonącego drewna .
Halt usłyszał w oddali jeszcze głos Wilema - Genuwr , choć tu i pokaż się , ty tchórzu !
Następnie ostatkiem sił zobaczył jak kroczy ku niemu jakiś ciemny kształt wyłaniający się z duszącego dymu , kształt zatrzymał się przed nim i rzekł - No nareszcie cię znalazłem , więc tutaj jesteś
Dym zrobił się tak gęsty , że Halt nie mógł swobodnie oddychać , wszędzie widział jedynie dym , gęste opary , kłębiące się , po chwili stracił przytomność .
- Wilem ile masz mikstur jeszcze ? mi została ostatnia - krzyknął Denad
- Ja już wcale nie mam , zaraz działanie się skończy , trzeba wyjść bo się podusimy tutaj , widziałeś może gdzie jest Genuwr ? - zapytał Wilem
- Nie , ale bardziej interesuję mnie co z resztą , Genuwr chyba uciekł , ale co z więźniami i gdzie jest nasz kamrat ? - odparł Denad
- Nie wiem , zostali pokonani chyba w walce , albo dym ich zadusił , więźniowie nie mieli przecież żadnych mikstur , ale teraz musimy wyjść , działanie mikstury mi się kończy i dym robi się coraz gęstszy , najwyżej wrócimy po nich , jeśli uda się kogoś znaleźć
- Zgoda , chodźmy więc - powiedział Denad
Strażnicy ruszyli ku drzwiom . Jednak kiedy przedarli się przez ścianę ognia natrafili na przeszkodę , bowiem wejście na schody zawadzała ogromna szafa , paląca się i opierająca o framugę wejścia do kajuty .
- A to sukinsyn ! - rzekł Denad - Chce nas żywcem spalić
- Wilem pomóż mi , może uda nam się przesunąć jakoś szafę , aby można było przemknąć obok - krzyknął Denad i obaj rzucili się na płonącą szafę , lecz ogień nie czynił im szkód , bowiem byli pod wpływem mikstury życia , pomimo naporu , nie zdołali przesunąć szafy .
- To koniec - rzekł zrezygnowany Wilem - Miło się z tobą współpracowało przyjacielu - rzekł do Denada
- I z tobą również - odparł Denad
- Chodźmy na tył kajuty , mikstura powinna tam dłużej działać , bowiem mniej ognia tam jest - rzekł Wilem
Denad przystał na propozycję i pośród dymu znaleźli miejsce , jedno z najchłodniejszych w całej kajucie , usiedli pod tylną ścianą i patrzyli jak ogień pochłania drewno wokół nich na prawej i lewej ścianie , na wysokie płomienie , zagradzające wejście do kajuty , a nawet na płonący sufit skąd odrywało się i spadało , płonące drewno .
Denad i Wilem siedzieli tak i gadali wspominając wspólnie czas jaki spędzili w służbie strażniczej , a kiedy skończyli , rzekł Wilem
- A teraz po tym wszystkim usmażymy się w więziennej kajucie , hehe - zaśmiał się
- Bynajmniej w chyba najpiękniejszym statku jaki pozostał w Ermodgalu - odparł Denad
Też mi pocieszenie , hej Denad , a pamiętasz ten stolik , cośmy jeszcze wczoraj więźniów pilnowali ? - zapytał Wilem
- Czekaj , mówisz stolik ? - Zapytał Denad - chmm , widziałem go gdzieś tutaj , jest dość spory , jeśli udało by się nam go podnieść , może zastosowalibyśmy go jako taran ? - zapytał
- W naszej sytuacji nie zaszkodzi spróbować - zaśmiał się Wilem
Tak więc strażnicy wyszukali stolik , podnieśli go , wzięli duży rozbieg , rozpędzili się i brzegiem stołu rąbnęli o palącą się szafę , barykadującą wyjście na zewnątrz , stół wbił się w nią ,krusząc i wyrabiając w niej sporej wielkości dziurę , lecz za małą aby przejść , zrobili kolejny rozbieg i jeszcze raz uderzyli , tym razem szafa rozleciała się na kawałki , do kajuty dostało się powietrze z zewnątrz , buchnął ogromny płomień wyrzucając Denada i Wilema do wewnątrz kajuty , którzy uderzywszy o podłogę znieruchomieli na chwilę , lecz wkrótce ruszył się Denad , wstał i podszedł do Wilema , który też zaczął dawać oznaki życia .
- Wstawaj Wilem , teraz wszystko się tu pali , jak zaraz nie wyjdziemy spłoniemy wraz z tą kajutą - rzekł Denad
Wilem z trudem wstał , lecz przeszedłszy parę kroków , zatrzymał się i rzekł - Nie mogę dalej , skończyło się działanie mikstury
- Weż moją - rzekł Denad wyciągając małą czerwoną buteleczkę i wręczając ją Wilemowi
- Ale to twoja ostatnia , a na zewnątrz czeka na nas pewnie walka z Genuwrem - odparł Wilem
- Trudno , ale teraz musimy wyjść i to szybko - rzekł Denad widząc jak kajuta się rozpada
Ledwie to powiedziawszy , cały strop zaczął się rwać , spadając na płonącą podłogę , robiąc w niej dziury . Wilem nie czekał dłużej odkręcił korek i wypił miksturę .
Denad szedł obok Wilema , co chwilę potykali się o zdarte deski z podłogi , co chwilę też noga któregoś wpadała pod podłogę , bowiem deski niemal zwęglone , łamały się jak zapałki nawet pod lekkim naciśnięciem , w końcu jednak po długim czasie udało im się przejść przez kajutę , przedarli się przez ścianę ognia , świeże , chłodne powietrze orzeźwiło ich nieco , postanowili odpocząć na schodach prowadzących na górny pokład , aby za szybko nie dawać znaku , że są żywi , oparli się o ściany przy schodach i usiedli , starając się brać jak najwięcej głębokich oddechów świeżego , morskiego powietrza .
Halt ocknął się , był wyczerpany , nie był w stanie ruszyć żadną kończyną , ale bryza morska mierzwiła mu twarz , czuł ulgę w bólu ogarniającym całe ciało , otworzył oczy , zobaczył nad sobą błękit nieba , częściowo pokrytego chmurami , wkrótce czół coraz to bardziej narastający ból , to też spojrzał na siebie i doznał szoku , ręce były czarne jak węgiel , buty twarde , lecz kruszące się wprost pod lekkim nawet przetarciem nogą , wolał nie wiedzieć jak wygląda jego twarz , rozejrzał się po bokach i zauważył , że leży na schodach , po jego obu stronach , leżą oparci plecami o ściany Wilem i Denad , oni także dostrzegli , że się obudził , jednak zamiast coś mu powiedzieć , Denad przyłożył palec do ust i syknął - ćśśśś , Genuwr i jego ludzie czają się na górnym pokładzie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 16:46, 03 Lis 2011    Temat postu:

Gdy Halt się ocknął nie wiedział gdzie jest. Ktoś powiedział mu, że ma siedzieć cicho. Miał tak sucho w gardle, że każdy wdech sprawiał mu ból. Czuł się tak jakby kazano mu wypić płynny ogień. Rozejrzał się dookoła. Znajdował się teraz na deskach pokładu. Z Kajuty więziennej wciąż wydobywały się kłęby dymu, lecz były one coraz rzadsze. Pożar powoli ustępował. Słyszał z góry rozmowy i śmiechy strażników, oraz niski głos Genuwra. A więc jednak przeżył sukinsyn.- pomyślał Halt. Chciał zmienić pozycję, lecz gdy tylko się poruszył ukuło go nagły ból. Spojrzał na swoje ręce. Na całych dłoniach miał pęcherze, a skóra schodziła z niego płatami. Przy ogromnym wysiłku i sile woli udało mu się zacisnąć je w pięści, lecz przyszło mu to z wielkim trudem. Wiedział ,ze bez mikstury nie będzie w stanie walczyć.
A widzieliście jak rozpłatałem tego maga !- usłyszał Halt głos z górnego pokładu.
Gówno prawda każdy, wie, że to ja mu przeorałem plecy.- krzyknął drugi głos.
Mag nie wiedział, którą stroną trzymać miecz. Oni to tylko na tych swoich sztuczkach się znają. Walka z krasnoludem zasługuje na prawdziwą pieśń ! - odezwał się trzeci głos, a zaraz po nim wszyscy strażnicy wybuchli śmiechem.
Zbrojni przechwalali się między sobą. Haltowi wydawał się, że słyszy tuzin różnych głosów, nie mógł jednak wyłapać głosu Genuwra. A może nie żyje.- pomyśał z nadzieją w głosie.
Halt nie wiedział jak się tu znalazł. Pamiętał tylko, że ktoś mu podrzucił miksturę. Potem upozorował, że ja pije i położył się na podłodze z mieczem w ręku. Potem już nic nie było widać. Rozejrzał się jeszcze raz. Pokład był zalany krwią. Czy to możliwe, że Genuwr i jego banda wyrżnęłi wszystkich strażników ? Nigdzie nie mógł dostrzec jego przyjaciół. Szturchnął Denada w ramię i zapytał się go obawiając się najgorszego. Gdzie Thanatos i Bergalm ?- wbijając pusty wzrok w jego oczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:35, 11 Lis 2011    Temat postu:

Niestety nie mogliśmy im pomóc - rzekł Denad - Oczywiście próbowaliśmy , ale nie wiesz jak tam było , większość czasu byłeś nie przytomny , a teraz nie ma czasu na wyjaśnianie tego co się zdarzyło w kajucie , trzeba obmyślić jakiś plan , Genuwr jest na górnym pokładzie i ma conajmniej kilku ludzi , do walki nadaję się jedynie ja i Wilem , a to trochę za mało Denad zobaczył minę Halta kiedy dowiedział się , że jego przyjaciele zostali w kajucie , kiedy ta prawie cała spłonęła , więc dodał - Zginęli bardziej jak strażnicy niż jak więżniowie
Nagle rozległ się głęboki głos Genuwra doiegający z górnego pokładu - obrać kurs na ląd !
- Tak jest - ktoś odpowiedział i po chwili łódż skręciła w lewą stronę
Szybko trzeba obmyślić jakiś plan - rzekł Denad
- Wpierw trzeba się dowiedzieć ilu ich jest , ja pójdę na górne schody i chyłkiem spojrzę na pokład - odparł Wilem , po czym powoli zaczął iść po schodach w górę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 14:33, 12 Lis 2011    Temat postu:

Halt nie uwierzył w słowa Denada. Śmierć jego przyjaciół wydawała się niemożliwa po tym wszystkim co razem przeszli. Ponadto byli oni jego jedynymi przyjaciółmi na tym cały beznadziejnym świecie. Został mu już tylko Drago... Mimo wszystko Halt wciąż żywił nadzieję, że może jeszcze gdzieś jest szansa. Nie wracam bez was koledzy.- pomyślał. Lecz w tej chwili, trzeba było zadbać o własną skórę. Nie było mowy o walce. Halt nie dałby rady utrzymać oręża w ręce. A więc znów trzeba było coś wykombinować. Halt miał przeczucie, że więcej walczy głową aniżeli orężem. Trzeba by to zmienić, lecz teraz nie była na to odpowiednia chwila. Zasadzka odpadała. Jedyne co mogli zrobić to strącić ich do wody. Ale woda ich przecież nie zabije. Sytuacja, w jakiej się znajdowali była jak zwykle beznadziejna, lecz Halt był już przyzwyczajony do tego typu rzeczy więc wiedział ,ze najważniejszy jest spokój. Spojrzał w stronę kajuty więziennej. Ze środka wciąż wydobywał się dym, lecz był już rzadki i zmienił swoja barwę z czarnego, na szary. Nie widział innej opcji więc szybko powiedział. Willem, wracaj.- syknął Halt. A teraz za mną, nie ma czasu na objaśnienia.- dodał, po czym skierował się w stronę dolnego pokładu. Tam będzie łatwiej ich zaskoczyć, a poza tym liczył, że może uda im się znaleźć jego przyjaciół. Oprócz tego nie chciał przerywać Genuwrowi. Skro miał zamiar płynąć na ląd Haltowi było to jak najbardziej na rękę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:50, 27 Lis 2011    Temat postu:

Denad i Genuwr widząc co czyni Halt , chcieli krzyknąć by natychmiast przestał , ale jednocześnie wiedzieli , że robiąc hałas zwrócą na siebie uwagę Genuwra , tak więc machali przecząco głowami , ale Halt już podniósł się , a próbując zejść po schodach w kierunku wejścia do kajuty , skąd też wydobywał się szary dym , osłabł i przewrócił się głucho staczając się schodami aż pod samo wejście .
- Co tam się dzieje ? - Zawołał ktoś z górnego pokładu
- Sprawdzić natychmiast - rzekł głęboki głos należący do Genuwra
Po chwili już słychać byłu stukot nadbiegających ludzi .
Denad i Wilem w milczeniu pobiegli w dół schodami , błyskawicznie chwycili leżącego Halta pod ramiona i zanieśli go w głąb kajuty , aby ukryć się przed strażnikami . Okazało się jednak , że niepozorny szary dym wydobywający się z wejścia do kajuty był spowodowany nie zgaszeniem się ognia , a dużym natlenieniem pomieszczenia , gdzie płomienie szalały , a temperatura była nie do zniesienia , było jasne , że będą musieli stąd wybiec i to jak najszybciej , Halt ponownie stracił przytomność , strażnicy postanowili wyjść , lecz w tej samej chwili ludzie wysłani od Genuwra wrócili na górny pokład , mówiąc , że nic nie znaleźli , że pewnie jakaś paląca belka złamała się i runęła w podłogę robiąc hałas .
W tym też czasie strażnicy wyszli z powrotem na zewnątrz kajuty , położyli nieprzytomnego Halta ponownie na schody .
- Denad co robimy , nie możemy tu spędzić reszty czasu , nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa podróż - rzekł Wilem
- Czas chyba wyjść i stawić im czoło - odparł Denad
- Mają przewagę liczebną - rzekł Wilem
- Owszem , ale my możemy ich zaskoczyć - odparł Denad
- To co robimy ? - zapytał Wilem
- Na trzy , wybiegamy i rzucamy się na nich , naszykujmy miecze - odparł Denad
Wilem i Denad nie wymyśliwszy nic lepszego zakradli się na górę schodów i trzymając już miecze w rękach wybiegli z głośnym wojowniczym okrzykiem na na górny pokład .
Nim załoga Genuwra się spostrzegła , tamci dwaj w szaleńczym pędzie dopadli dwóch pierwszych ludzi Genuwra , uderzyli tak szybko , że nie zdołali się obronić , leć ciosy nie były groźne i przeciwnicy zdołali się otrząsnąć z zaskoczenia , robiąc szybki kontratak , Wilem wymieniał ciosy z przeciwnikiem mając znaczną przewagę w szybkości ruchów i spychając strażnika w kierunku prawej burty statku , natomiast Denad trafił swego przeciwnika dwukrotnie , lecz miecz ciął jedynie po ramionach w dodatku osłoniętych częściowo przez zbroję .
Zanim wykonali dalsze ciosy zjawiła się przy nich reszta bandy Genuwra z nim samym na czele .
Rozkazał on swoim ludziom otoczyć Denada i Wilema , a kiedy też tak się stało , rozkazał otoczonym opuścić broń .
Wilem i Denad nie chcieli się na to zgodzić , bowiem wiedzieli , że Genuwr każe ich zabić tak czy inaczej , za dużo w końcu wiedzieli , toteż zaprotestowali .
Genuwr rozkazał w takim razie zabić ich .
Denad wtedy zawołał , aby zyskać na czasie
- Czekaj ! Genuwr powiedz mi właściwie jakim sposobem udało wam się wyjść z celi więziennej ?
Hahaha - roześmiał się Genuwr - A już myślałem , że nie spytacie mnie o to - ludzie Genuwra popatrzyli na niego z niepewnością czy mają kontynuować rozkaz , Genuwr zrozumiał to więc rzekł - Wstrzymajcie się jeszcze na chwilkę , niech usłyszą to jakim sposobem wyszliśmy
W tym też momencie ocknął się Halt , zbyt słaby by się ruszyć , znajdował się z powrotem na schodach , domyślił się , że to Denad i Wilem go tu pozostawili , tylko gdzie oni są tym razem ? I wtedy usłyszał głos Genuwra dobiegający z górnego pokładu
- Kiedy wrzuciliście nas do celi postanowiliśmy się zemścić , za to , że potraktowaliście nas jak więżniów , a także mieliśmy już dosyć tych wszystkich rozkazów , co wiesz bo mówiłem o tym w kajucie , jak by nie było znienawidziliśmy was za to , ale później okazało się , że wyszło to nam tylko na dobre , chyba wiesz o czym mówię ? - spytał Genuwr , Denada , lecz nie czekając na odpowiedź kontynuował
Kraken zaatakował statek , kiedy na górnym pokładzie was tam wyłapywał , topił i pożerał , myśmy cieszyli się , że tu nie wejdzie , lecz drewniane drzwi rozłupały się w drobne kawałki , a przez szczelinę wejściową wpełzła długa , gruba macka , postanowiliśmy się nie ruszać , lecz pomimo tego , przecisnęła się przez szczelinę między prętami celi i pełzła ku nam , wtedy też zatrzymała się i próbowała cofnąć , lecz napotkała opór kraty , macka szarpnęła , a krata wypadła z nawiasów , odczekaliśmy po cichu i w spokoju aż kraken odpłynie , mieliśmy nadzieję , że wykonał całą robotę za nas , ale niestety chwilę później po naszym wyjściu na górny pokład pojawiłeś się ty Denad , co gorsza zamiast przystąpić do nas , wolałeś do skazańców , a ja cię miałem za przyjaciela , takiego kogoś jak ty , wstyd mi , ale zaraz zakończę to .
- Jesteś po prostu marnym tchórzem Genuwr , a nie strażnikiem , potrafisz być tylko taki wśród swoich towarzyszy , sam nie dał byś rady , boisz się , że sprałbym cię na kwaśne jabłko
- odrzekł Denad , próbując sprytem wyjść z sytuacji .
I udało się , Genuwr wściekły wycedził tylko przez zęby - Tak ? zaraz zobaczysz ostrze mego miecza , odsunąć się ! - ryknął do swoich ludzi . Ci rozsunęli się na lewo i prawo , wszyscy zwróceni ku Genuwrowi stojącemu przed Denadem .
I Genuwr rozpoczął walkę , prawą ręką wymierzył cios w Denada na wysokości torsu , lecz ten obronił i skontratakował , podobnie wykonał Denad , walka trwała , do uszu leżącego ledwie przytomnego Halta dochodziły szczęki uderzeń miecza o miecz , nie bardzo wiedział co się działo tam na górze , ale biorąc pod uwagę brak obecności przy nim Denada i Genuwra mógł się domyślać , że walczą z Genuwrem na górnym pokładzie .
O ile łatwiej by mu było gdyby Thanatos czy Bergalm byli przy nim , ale oni zostali tam , w palącej się kajucie , a on sam był zbyt słaby by się ruszyć , pozostawało tylko coś obmyślić , jakiś plan .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Łowca smoków dnia Nie 2:01, 27 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 14:45, 27 Lis 2011    Temat postu:

Halt wiedział w jakiej sytuacji się znajdował. Wiedział jak niewiele może zrobić, a jak wiele musi. Wiedział, że życie strażników i jego przyjaciół w dużej części zależy od niego. Sytuacja była jak zwykle beznadziejna. Nie mógł walczyć, to było pewne. O wiele łatwiej byłoby coś zrobić, gdyby Thanatos i Bergalm byli z nim. Lecz nie było czasu by ich szukać. A więc przyszedł ten moment. Jeszcze kilka dni temu bez skrupułów zostawiłby ich tutaj i uciekł ze strażnikami, lecz teraz ... Nie był pewien, czy w ogóle ich znajdzie. Halt zadecydował. Już zaczął wstawać, aby wyjść na górny pokład, ale nagle zatrzymał się i rzekł do siebie. Nie zostawię ich. Wolę zginąć z nimi niż z tym strażniczymi pomiotami. I tak nie dowlókłby się do drzwi. Halt nie wiedział gdzie w tej chwili mogą być jego przyjaciele. Szukanie ich nie powinno zająć dużo czasu. Dolny pokład statku składał się głównie z kajut więziennych. Niestety w takim stanie nie był w stanie spenetrować nawet tak małej powierzchni. Po dłuższym zastanowieniu doszedł do wniosku, że jedyne co może zrobić to krzyczeć. A krzyczenie nie zakrawało się nawet o najgorszy plan. Puki co żyje i to chyba był jego jedyny sukces od wielu dni. W tej chwili każda sekunda była cenna. Thanatos i Begalm, siedzieli tu na dole już od dłuższego czasu. Mała była szansa, żeby jeszcze żyli, lecz Halt nie miał zamiaru się poddawać, póki nie zobaczy ich ciał.Z góry dobiegały szczęki stali. Halt wątpił, żeby Deand i Willem stawili czoło całej bandzie Genuwra, ale nie zależało mu na ich życiu. Mogli sobie ginąć. Haltowi w sumie pasowałaby ich śmierć. Genuwr zmierzał na ląd, a to było mu na rękę. Halt znów spróbował się podnieść. Tym razem z nieco lepszym skutkiem, gdyż udało mu się już stanąć na nogach. Niestety statek był rzucany przez fale i jedno mocniejsze uderzeniu fali o burtę zrzuciło go znów na kolana. Kiedy już trochę odpoczął odgłosy walki na górze ciągle były wyraźnie. Halt powoli wstał i zaczął skrupulatnie penetrować każą z kajut w celu odnalezienia jego towarzyszy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Nie 18:35, 27 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:18, 03 Gru 2011    Temat postu:

Halt ledwie trzymając się na nogach wszedł do kajuty , niemal przy każdej fali potykał się i upadał , a więc było to bardzo często , jednak zdeterminowany po chwili wstawał , rozglądał się za swymi przyjaciółmi , lecz nigdzie nie było po nich śladu , w ciąż były kłęby dymu , lecz nieporównywalnie mniejsze niż wcześniej , aczkolwiek znacznie utrudniające widoczność , ściany i sufit wciąż trawione były przez płomienie , a temperatura wewnątrz tak wielka , że Halt musiał zasłaniać twarz , równie dobrze gdyby postawić garnek z wodą można było by ugotować jajka .
Halt wiedział , że długo nie zniesie tego żaru , o ile od pierwszych chwil wejścia zbroja stanowiła osłonę przed żarem , tak teraz stawała się źródłem ciepła , spalona skóra u rąk i twarzy dawała teraz jeszcze bardziej we znaki , niż wcześniej , Halt czuł jak by mu ją jeszcze raz przypiekano , był zbyt słaby by iść dalej , a także żeby zawrócić , pomimo , że nie dotarł nawet do środka kajuty , wiedział , że popełnił duży błąd wchodząc tu i teraz z całą pewnością zginie , wśród dymu zauważył leżącą postać kilka kii od niego , zdołał jeszcze raz wstać i zrobić te kilka kroków by upaść tuż przy leżącej postaci , trudno było ją zidentyfikować , bowiem zbroja była czarna , zwęglona , zamiast twarzy była czaszka z również czarnymi kośćmi , trudno było Haltowi ocenić wielkość leżącej postaci , bowiem w pomieszczeniu prócz temperatury , zagrożeniem były trujące gazy , które powstały na skutek palenia się materiałów , Halt poczuł jak kręci mu sie w głowie , dookoła słyszał jedynie szum , dym stawał się coraz czarniejszy i czarniejszy , a Halt legł tuż obok leżącej postaci , nagle coś ciężkiego spadło tuż obok niego podłoga zadrgała , poczuł szarpnięcie , a chwilę później uderzenie , tak jak by ktoś silny rzucił nim o ścianę , lecz cały czas znajdował się na podłodze nie odrywając się od niej , odczuł także , że żar zniknął , a w jego miejsce pojawiła się wilgoć i ciepłe powietrze , nie wiedział gdzie jest i co się z nim stało był nieprzytomny .

Tymczasem Denad i Genuwr wciąż walczyli , a reszta obserwowała ich , statek powoli zmierzał ku brzegom , odległość ta wynosiła koło 500 kii i wciąż się zmniejszała .

Natomiast Thanatos i Bergalm prowadzenie byli na górny pokład przez jednego ze strażników , który był z nimi od kąd oprzytomnieli .
W końcu dotarli na powierzchnie statku , zaczaili się za ścianą i zauważyli jak Denad z Genuwrem toczą bój , a reszta strażników sie im przygląda w dodatku wszyscy odwróceni plecami do nich .
- Chyba lepszej szansy nie będzie , macie te miecze co wam dałem ?
A więc słuchajcie , po cichu podkradniemy się do ludzi Genuwra , a kiedy będziemy tuż przy nich zaatakujemy , pamiętajcie , aby trafić celnie , bo mamy szansę ich zaskoczyć , a teraz chodźcie za mną
- rzekł strażnik i jako pierwszy zaczął się skradać w kierunku odwróconych , trzymając już w dłoni naszykowany miecz .
Thanatos i Bergalm byli tuż za nim .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Sob 16:08, 03 Gru 2011    Temat postu:

Thanatos wiedział ze jeżeli zmarnuje ta okazje to następnej nie będzie wziął dwie jagody z sakwy zjadł je zostawił resztę dla Halta którego nie widział, zbliżał się z orężem i celował w plecy Strażnika tak zęby go przeszyć na wylot ,przed załatwieniem go popatrzał na niepewnego Bergalma i kiwnąłem przyjaźnie do niego głową

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Miasto Uwl / Więzienie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 10 z 14

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin