Forum Ermodgal
rpg
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sąd
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Miasto Uwl / Więzienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Pon 23:50, 02 Sty 2012    Temat postu:

Thanatos leżąc odwrócił się na plecy minuty mijały jak dni dla krasnoluda lecz ten nic nie mógł wskórać rozłożył się w pozycji krzyżowej , zamknął oczy i modlił się o siłę do walki i szczęście dla Halta którego już nie widział z dwie fazy .
Po czym usiadł i patrzał na walkę strażnika z Bergalmem nie wiedział jak mu pomóc wiedział że ma broń której może użyć w swojej sytuacji lecz nie mógł bo nie miał strzał rozglądał się lecz żadnych nie widział , nawet nie umiał ich zrobić ,Bergalm miał pocięte ręce od walki lecz jego szata powodowała że rany nie były aż tak poważne podnoszę kawałek drewna i rzucam w strażnika !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 18:13, 04 Sty 2012    Temat postu:

Halt rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. Tym razem nieco uważniej. Udało mu się dostrzec fundamenty podtrzymujące sufit oraz kilka innych szczegółów. Fndamenty były ułożone w taki sposób, że wejście po nich go górę nie sprawiłoby większego problemu. Istniał jednak jeden problem. Stare, częściowo już spróchniałe i nadpalone deski mogły nie wytrzymać jego ciężaru. W związku z tym, jeśli zdecydowałby się na to wyjście, teoretyczni miałby jedną szansę, a nie było takie oczywiste czy mu się to w ogóle uda.
Ogień powoli spowijał wszystkie ściany, gorące płomienie zaczęły już docierać do Halta, który czuł żar na swoich spalonych rękach. Odepchnął się od ściany i staną na pokładzie opierają się rękoma o kolana, aby złapać tchu. Powietrze było coraz gęstsze i trzeba było robić głębokie wdechy i wydechy, aby złapać choć trochę tlenu, w płuca. Przed nim rozpościerał się mrok. Nieprzenikniona, dla ludzkiego wzroku czarna masa wydawał się tak gęsta, że Haltowi, aż ciarki przeszły. Gdy się przyjrzał dostrzegł tam jakieś kształty, lecz były zbyt nie wyraźne, aby móc określić móc to takiego jest.
Halt jeszcze raz popatrzył się na dziurę w ścianie. Nie zamierzał podejmować zbędnego ryzyka, dopóki nie upewni się, że nie ma jakiegoś innego wyjścia. Staną na równych nogach i wyprostował się. Wziął do ręki kawałek deski na końcu, której wciąż tlił się ogień i zaczął iść przed siebie rozświetlając sobie drogę prowizoryczną pochodnią. Uważnie stawiał kroki i rozglądał się wokół siebie, nie chciał nic przeoczyć. Ciemność powoli otuliła go swymi ramionami...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Śro 18:15, 04 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:43, 07 Sty 2012    Temat postu:

Kawałek , drewna rzucony przez Thanatosa nie dolatuje do strażnika , tymczaserm Bergalm zacięcie walczył z przeciwnikiem , który bronił się przed ciosami maga i sam atakował , lecz również nieskutecznie .
Równie zacięcie walczyli strażnik z Wilemem .
Natomiast strażnik wierny Wilemowi i Denadowi był gotów do ponownej walki , dla tego także ruszył w stronę walczących aby wspomóc Bergalma i Wilema . Denad nadal walczył z Genuwrem na równi .

Halt trzymając w rękach palącą się deskę , wędrował po ładowni ogarnięty ciemnościami , rzucając jedynie blask światła na pobliskie rzeczy , nagle coś obok niego zapiszczało , Halt odrazu odwrócił się w tę stronę i zauważył , że coś w ciemnościach się poruszyło , jakiś ciemny kształt przemieścił się bardzo szybko z jednego miejsca na drugie oddalone o kilka kiji , aż zniknął zupełnie w ciemnościach .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 19:12, 08 Sty 2012    Temat postu:

Halt nie wykazując szczególnego zainteresowania owym zjawiskiem dalej dążył przed siebie. Szczerze mówiąc był obojętny na kolejne piski i zgrzyty, które słyszał dosyć wyraźnie w marę przemieszczania się w głąb pomieszczenia. Jednym słowem "miał to w dupie". Poza myszami i szczurami, bardziej interesowało go wyjście, lub jakieś użyteczne przedmioty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Wto 12:18, 10 Sty 2012    Temat postu:

Thanatos lezac mowil do siebie moje zycie jest juz agonia...... , nie wiedzial co g czeka nie mial juz zadnego prowiantu ani sil na wstanie uczucie bezradnosci nie dawalo mu spokoju a wiec przeczolgal sie do najblizszego masztu i oparl sie o nieg plecami

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:19, 16 Lut 2012    Temat postu:

Walka na pokładzie zdawała się być nie kończąca , Bergalm nie był w stanie zadać ciosu przeciwnikowi , który nie został by obroniony , ale z powodzeniem bronił ataków napastnika . Natomiast Wilem po krótkiej walce i zblokowaniu ciosu , zaatakował swojego przeciwnika i trzema płaskimi cięciami trafił go , strażnik padł na podłogę . Następnie doskoczył do strażnika z którym walczył , ledwie stojący jeszcze Bergalm i w dwóch atakowali sttrażnika , nie minęło wiele czasu , kiedy dotarł do nich strażnik lojalny Denadowi i Wilemowi , kiedy tak się stało , przeciwnik walczył już mniej pewniej . Zblokował ciosy całej waszej trójki , lecz nim któryś z was zamachnął się mieczem , aby wykonać kolejny cios , strażnik uciekł .
Denad wciąż walczył z Genuwrem .

Tymczasem Halt nadal podążał po ładowni , rozświetlając pomieszczenie palącym się kawałkiem deski , co chwilę potykał się o jakieś skrzynie , które w tym półmroku były słabo widoczne , ogień pełzł po podłodze jak i ścianach na różne kierunki , w tym i w stronę Halta , było jasne , że wyjście z ładowni należy znależć w miarę szybko , na dodatek zewsząt było słychać jakieś tupoty i piski , czasem można było dostrzec jakiś ruch , jednak Halt nie przejmując się tym , cały czas próbował znalkeżć wyjście z tego pomieszczenia , błądząc dalej w półmroku , skąd z prawej strony nadciągała ognista łuna , a z lewej roztaczała się ciemność , rozświetlał teren obok siebie , pomarańczowym światłem , poruszającym się w rytm tańczącego płomienia , wydobywającego się z prowizorycznej pochodni , trzymanej przez Halta . Nagle płomień poruszył się nieco mocniej w prawo , podobnie poruszył się blask na podłodze i okolicznym terenie w tym też momencie Halt poczół na ciele lodowaty strumień powietrza , wręcz sprawiający ból na poparzonej skórze .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Łowca smoków dnia Czw 23:22, 16 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 18:59, 17 Lut 2012    Temat postu:

Ten nagły podmuch wiatru nieco ocucił Halta i przypomniał mu gdzie się znajduje. Idąc wciąż przed siebie w całkowitych ciemnościach stracił poczucie miejsca i czasu. Płomień z jego pochodni dosyć gwałtownie odchylił się w prawo. A więc podmuch nadszedł od lewej. To dodało mu otuchy, gdyż wolał dalej brnąć w ciemne czeluści niż iść na spotkanie z żywym ogniem. Ale przede wszystkim pocieszył go fakt, że istnieje stąd jakieś drugie wyjście. Co prawda istniała możliwość, że wiatr wdał się do ładowni przez jakąś niewielką szczelinę, lecz świadomość, że taka szczelina w ogóle istnieje poprawił mu humor. Gdy obejrzał się za siebie zobaczył jak płomienie powoli go goniły. Można powiedzieć, że jakiś demon z piekła rodem wyciągał swoje płonące ramiona, aby go uchwycić. W tym momencie zdał sobie sprawę, że jeśli ma zamiar wrócić do poprzedniej dziury w dachu to należałoby to zrobić teraz. Jeśli zdecyduje się sprawdzić skąd dobiega wiatr, może już nie mieć czasu na powrót do pierwotnego wyjścia. Kolejna trudna decyzja, która w dużym stopniu zależała od jego życia. Lecz nie zastanawiał się długo. Pamiętał z dzieciństwa, jak co roku, każdego lata, do jego wioski przychodził wędrowny dziad. Za kawałek sera i mleka oraz miejsce na sianie opowiadał wszystkim bajki. NA końcu każdej z nich kryło się przesłanie. Ulubioną bajką Halta były "Przygody Grega i jego bandy", a jej morał był bardzo prosty. "A więc dzieci, pamiętajcie aby nigdy się nie poddawać i ciągle przeć naprzód."- mówił dziad. A więc nie zamierzał się też teraz cofnąć. Podniósł pochodnię wyżej i zaczął przeć do miejsca skąd powiewała łagodna bryza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Wto 13:57, 21 Lut 2012    Temat postu:

Thanatos wiedzial ze na nic jego zalosne ruchy skoro jego kompani mieli przewage wiedzial ze moze jedynie pomoc Haltowi ktory nie wyszedl z kajuty zeby pomoc mu zaczal krzyczec HALT ! HALT ! TUTAJ ! HALT ! GDZIE JESTES ! , lecz brak odzewu nie zgasil zapalu Krasnoluda krzyczal jeszcze glosniej w gláb kajuty HALT !

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thanatos dnia Wto 13:57, 21 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:46, 22 Lut 2012    Temat postu:

Genuwr i Wilem walczyli i walczyli , żaden z nich nie był w stanie pokonać drugiego , ale teraz Wilem , strażnik jemu i Denadowi lojalny , który jak dotąd nie zdradził swego imienia , a przynajmniej nie któremuś z więżniów oraz ranny Bergalm , który ledwie był w stanie ustać na nogach nie mieli nikogo za przeciwnika , i nareście mogli zakończyć całą walkę , wspólnymi siłami rzucając się na Genuwra .
Jako iż Bergalm nie zabardzo nadawał się w tym stanie do walki , postanowili , pozostawić go na tyłach , a we dwóch podąrzyli , aby wspomóc Denada w walce z Genuwrem . Kiedy zbliżyli się już dość blisko nagle rozległ się trzask , Wilem stanął i złapał się ręką , sięgając za plecy , na twarzy miał grymas bólu , po chwili rozległ się drugi trzask i Wilem poruszył się nieco , osunął się na kolana . Strażnik mu lojalny , podbiegł do niego , okazało się , że w plecach Wilema tkwią dwa bełty wystrzelone z kuszy ( Wilem - 60 hp ) . Strażnik będący przy Wilemie obejrzał się , patrząc wyżej na maszt , skąd też sądząc po kącie pod jakim wbiły się bełty w plecy Wilema powinne być żródło ataku i faktycznie było , dwaj strażnicy , którzy wcześniej uciekli z pola bitwy , poszli po prostu po kusze , a teraz z dogodnego miejsca mieli wszystkich na celu , bez możliwości otrzymania ciosu . Wilem powiedział do strażnika mu lojalnemu , aby pomógł mu wyciągnąć bełty , a kiedy tak się stało rzekł do towarzysza - Idż i zajmij się nimi bo nas powystrzelają tutaj , ja zaraz do ciebię dołączę
Strażnik przytaknął i podbiegł do masztu , aby się nań wspiąć , natomiast strażnicy stojący na maszcie , ładowali w tym czasie kolejne bełty . W tym też czasie Wilem , sięgnął po trzy misktury , wyciągając je kolejno zza pazuchy i jedna po drugiej wypijając . Nie minęło dużo czasu , kiedy wstał i także skierował się w stronę masztu , wspomóc już wspinającego się towarzysza .

Thanatos krzyczał w głąb palącej się kajuty , nawołując Halta , lecz bez odzewu , Halt który znajdował się znacznie niżej niż mógł to podejrzewać Thanatos , nie słyszał nawoływań , tu w tej ładowni okrytej mrokiem , Halt nie słyszał nic prócz , tajemniczych pisków , szumu i trzasków wywoływanych przez ogień palący drewno oraz szumu fal , które rozbijały się o statek . Halt skierował się na lewo , podążając za podmuchem powietrza , jednocześnie zostawiając za sobą płonące deski . Podmuch stawał się coraz silniejszy i gdzieś , daleko przed sobą zobaczył wkrótce niewielkie rozjaśnienie , nadal nie widział co to jest bo nie dawało nawet oświetlenia , ale mimo wszystko coś było tam mniej czarne , niż reszta ładowni , nie licząc oczywiście najbliższego terenu Halta na który padał blask płomieni z pochodni oraz płonącej części ładowni , którą miał za plecami . Halt postąpił zaledwie kilka kroków w tamtym kierunku , kiedy drogę zastąpiły mu trzy sporej wielkości cienie , każdy sięgający mu conajmniej do pasa , cienie się zbliżały ku niemu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 22:17, 22 Lut 2012    Temat postu:

Halt ujrzał cienie na ścianie przed nim. A więc miał coś stało za jego plecami, gdyż to stamtąd ogień mógł oświetlać dziwne sylwetki. Halt już od dawna czuł, że jest za cicho, a wszystko idzie bez zbytnich przeszkód. Jak widać nie dało się w pełni zaspokoić jego dziwnego charakteru. Nawet jeśli wszystko szło jak po maśle, Halt i tak był naburmuszony. No i się doczekałem.- przeklną w myślach swoje wcześniejsze niezadowolenie z powodu braku rozrywki. Sądząc po wielkości, kształtach i wydawanych dźwiękach były to pewnie 3 nadzwyczaj wyrośnięte szczury. Dziwne. Słyszał kiedyś, od pewnego wilka morskiego, że te gryzonie jako pierwsze opuszczają statek w razie jakiejś usterki. Owy marynarz powiedział mu także, można z nich zrobić całkiem dobrą zupę. Podobno po ugotowaniu wszystkie choróbska i zarazy puszczają, lecz Halt i tak nie byłby skory do przełknięcia takiej potrawy. O ile pamięć go nie myli, mówił coś jeszcze, że kiedyś gdy ostro popili grogu na pokładzie i wysłali swojego kamrata po więcej do ładowni, znaleźli go dopiero rano obgryzionego do kości.
Oczywiście morskie opowieści często bywały przesadzone, lecz opowieść sądząc po rozmiarach cieni przed nim, Halt był skory uwierzyć, że te szczury bez trudu będą mogły sobie z nim poradzić. Wszystkie gryzonie nie lubią ognia, więc puki trzymał w ręku palącą się deskę mógł być prawie pewien, że przeciwnicy nie przypuszczą otwartego ataku. Cienie ciągle się zwiększały co oznaczało, że szczury się do niego zbliżały. Do ściany zostało mu jakieś 5-8 kii. Przyjrzał się podłodze przed nim, upewnił się, że nie ma tam żadnych lin czy porozrzucanych towarów i gwałtownie się odwrócił. Szczury łypały na niego swymi czerwonymi oczyskami w taki sposób jakby było już pewne, że będą miały kolację z ludzkiego mięsa, jakby był już w wielkim kociołku, a w koło niego pływały warzywka. Wystawił pochodnię przed siebie, aby odgonić gryzonie i powoli, nie odrywając nóg od podłoża zaczął się cofać w stronę ściany. W cale nie miał pewności czy te skurwysyńskie futrzaki nie polują w większych grupach, a nie uśmiechała mu się myśl o tym, że jakiś okropny pobratyniec szczura rzuci mu się na plecy i zatopi zęby w jego karku. No chodźcie tu, plugawi serożrecy, wyłupie wam te wasze czerwone oczyska i zrobię sobie z nich kolczyki !- mówił Halt wymachując pochodnią i cofając się do ściany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Śro 22:18, 22 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 3:48, 01 Mar 2012    Temat postu:

Strażnicy stojący na reji , zdążyli napiąć kusze , pochylili się nieco , tak aby mieć na celu wdrapującego się właśnie strażnika , za którym 3 kije niżej zaczynał wspinać się Wilem i kiedy ten pierwszy już niemal wspiął się na wysokość reji na której stali strażnicy z kuszami , wystrzelili oba pociski prosto w niego , mówiąc krótko przed naciśnięciem na spust - Żegnaj - Dwa bełty wbiły się w klatkę piersiową wspinającego się strażnika lojalnemu Denadowi i Wilemowi , który tylko jęknął , puścił się masztu i spadł , po drodze zachaczając o Wilema , który choć z trudem , utrzymał się przy maszcie , rozległ się krótki łomot , strażnik leżał na plecach rozłożony na drewnianej podłodze statku , Wilem krzyknął tylko - Geiwen ! - po czym zwrócił twarz spowrotem ku górze , wprost na strażników , którzy ponownie ładowal bełty na kusze i krzyknął do nich gniewnie - Już po was gnidy ! , wylądujecie w morzu , już ja wam to zapewnię ! - I zaczął się dalej wspinać , kij za kijem , aż minął miejsce skąd spadł Geiwen , strażnik lojalny Denadowi i Wilemowi , a chwilę póżniej złapał się rękoma za reję i począł na nią wdrapywać , chwytając się po chwili obiema nogami i przyciskając tułw do dolnej części drąga , strażnicy stojący natomiast na owej reji , wyglądali na przestraszonych tym , w jak szybkim tempie udało się wspiąć Wilemowi , nim naładowali kusze , było wiadmo , że Wilem , przesunię się wporę po drągu i będzie znajdywał się na wierzchnej stronie reji , czyli tak jak i oni , nim któryś z nich będzie gotowy do strzału , dla tego też odrzucili kusze , które chwilę potem z głośnym trzaskiem upadły u podnóża masztu , na podłogę znajdującą się pod nimi , a wyciągnęli miecze , byli w lepszej pozycji , oni stali na maszcie , a Wilem usiłował się przesunąć na wierznią stronę reji , wystarczyło by żeby cięli go po ręce czy nodze , a ten z pewnością spadł by na samą podłogę statku , dla tego też obaj wykonali zamach , nim jednak cios mieczy sięgnął ciała Wilema , rozlekł się huk , głośniejszy znacznie niż wszystkie do tej pory , może poza hukiem krakena wcześniej dewastującego okręt , statek zatrząsł się od kadłuba aż do topu , zdawało się , że lada chwila rozstrzaska się na tysiące części , a trzęsienie było coraz większe , choć wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy , maszt drgał niczym kij pionem wrzucony do jakiegoś wiru wodnego , strażnicy stojący na reji pospadali niemal odrazu na sam dół u podnóża masztu , chwilę póżniej spadł i Wilem .
Denad i Genuwr także nie utrzymali się na nogach i nareszcie ich walka została przerwana . Wszyscy na pokładzie co stali , leżeli teraz , nikt nie wiedział o co chodzi , wszystko wokół się trzęsło , statek skrzypiał i poruszał się znacznie wolniej , aż po chwili dopiero się okazało , że w skutek walki nikt nie zwracał uwagi , na położenie statku , który właśnie osiadł na mieliżnie , około stajni odległości od lini brzegowej .

Halt słusznie domyślił się , że jego przeciwnikiem są olbrzymiej wielkości szczury , a opowieści o szczurach które pierwsze opuszczają okręt z usterką były prawdziwe , lecz w tym przypadku sprawdziły się jedynie do zwykłych szczurów , nie przekraczających 7 palców dlugości , które już dawno opuściły statek , bowiem szczury olbrzymie mierzące około 3 kije długości , były po prostu zbyt duże na to aby uciec niewielkimi szczelinami w kadłubie statku , lub przynajmniej wydostać się z ładowni .
Halt jednak zrobił poważny błąd sugerując się cieniem szczurów widocznym na tle pomarańczowego światła , dobywającego się z pochodni , bowiem , trzymana wysoko pochodnia równomiernie rozświetlała teren po równo z każdej strony , tak więc ustalanie kierunku skąd zbliżały się bestie , polegając jedynie na cieniu było błędem , pondto Halt też nie docenił sprytu tych potworów , kiedy obrócił się w przeciwnym kierunku wraz z pochodnią trzymaną w ręku stał już szczur , który miał go zajść od tyłu w momencie kiedy jego uwaga będzie rozproszona szczurami stojącymi przed nim . Halt nie zdając sobie sprawy co właśnie zrobił , począł wymachiwać pochodnią przed szczurem skutecznie odstraszając go od chęci , podejścia bliżej . Jednak dwa szczury stojące za Haltem w obecnej chwili zaatakowały , zagłębiając swoje ostre szpilkowate zęby w nodze Halta ( Halt - 3.5 hp ) , który upadł na podłogę , pochodnia spadła nieopodal , był bezbronny , widział tylko jak szczury połyskując swoimi czerwonymi oczami w ciemnościach , zbliżały się zwolna do niego , aby zatopić w nim swe iglaste zęby , jednak kiedy te olbrzymie szczury , wyglądająe z perspektywy leżącego na naprawdę monstualne , zwolna zbliżały się do Halta , podłoga zatrzęsła się , ogłuszający ryk , zagłuszył wszystkie inne dżwięki , wszystko wokół się trzęsło , strop pękł i zawalił się obsypując Halta stertą pyłu , trocin i grubych desek , Halt ponownie stracił przytomność , kiedy się ocknął wciąż jeszcze miał w uszach odgłos przerażającego ,okropnego huku , ale jego już nie było , szczurów też nie bylo i trzęsienia też nie było , wszystko ustało tak nagle jak się zaczęło , z tym , że leżał przygnieciony stertą czegoś twardego , po zapachu Halt poznał , że to drewno , ciężkie , grube deski stropu , ładowni , a podłogi wyższego piętra przygniotły go spadając z około 4 - 5 kijów wysokości , a mimo tego przeżył , co więcej prócz stłuczeń i bólu wywołanego poprzednimi urazami nie czuł nic ponadto , co więcej wokół niego zrobiło się jaśniej i bynajmniej nie był to blask pochodzący od pochodni , która zapewnie zgasła podczas zawalania się stropu , lecz były to wiązki promieni przechodzące przez luki w zawalonej stercie leżącej na przygniecionym Halcie nie mogącym się ruszyć , z powodu ciężaru desek , wiązki te dawały dużo światła , nie trudno było się domyślić , że były to promienie słoneczne , a więc w jakiś sposób , światło słoneczne przedostawało się do miejsca w którym leżał Halt i rozświetlało je jasnym , przyjemnym , ciepłym światłem , tak brakującym kiedy znajdywał się w mrocznej , parnej i wilgotnej ładowni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 19:34, 07 Mar 2012    Temat postu:

Gdy się ocknął poczuł straszny ucisk w klatce piersiowej. Gdy chciał sprawdzić co sprawia mu taki ból, dostrzegł, że jest przygnieciony tonami starych beli. Nie doszło jeszcze do niego co się stało, ale nie wątpił, że statek znów doznał jakiś uszkodzeń i prawdopodobnie zawalił się na niego sufit. Nie wiedział co było lepsze, walka ze 3 szczurami wielkości wilków czy bycie przygniecionym przez sufit. Pamiętał jedynie gdy leżał na podłodze oraz jak zmierzały do niego trzy rządne krwi gryzonie. Z innej strony zawalenie się sufitu niejako uratowało mu życie. Ostatnio zbyt wiele zależało od przypadku. Skarcił się w myślach, za to że oszukały go głupie szczury. Jego umiejętności szermierskie pozostawiały wiele do myślenia. Obiecał sobie, że jeśli tylko się uwoli, od razu zacznie porządne treningi fechtunku.
Niestety, póki co leżał pod gruzami i ledwo co mógł poruszyć palcem. Sytuacja wyglądała tym gorzej, że z jego prawej płomienie bezlitośnie parły naprzód powoli ogarniając cały dolny pokład. Nadzieję dawała mu tylko poświata jasno-białego światła, która z pewnością padała ze szczeliny w statku. Sądząc po rozmiarach jasnej powierzchni otwór był na tyle duży, że z łatwością mógłby się przez niego wydostać. Nie wiedział co spowodowało tak mocne zniszczenia. Miał tylko nadzieję, że to nie kolejny potwór morski. Dzięki ostatnim wydarzeniom, nabrał doświadczenia w tego typu sprawach.
Halt rozejrzał się po okolicy. Jego pole widzenia było dosyć ograniczone, lecz odetchnął z ulgą gdy nie ujrzał, ani nie usłyszał nigdzie pisków i zgrzytów. Jaka kol wiek szansa na wydostanie się stąd bez pomocy była nikła, lecz zawsze należało spróbować. Halt zaczął się czołgać i wić, aby oswobodzić trochę nogi. Udało mu się jedynie zmienić pozycję i rozruszać zdrętwiałe palce, lecz na tym się skończyło. Bez pomocy się raczej nie obejdzie.- pomyślał w duchu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:01, 09 Mar 2012    Temat postu:

Pierwszy podniósł się Denad z mieczem w ręku , Genuwr choć nieco jeszcze zaskoczony tym co się przed chwila stało , na czworakach pobiegł po miecz , który wypadł mu z rąk w momencie zderzenia statku z mielizną , kiedy jednak po niego sięgał , Denad zbliżył się doń i kopnął go w żebra , ten pod siłą ciosu , obrócił się powietrzu o 90 stopni i wylądował na plecach . Denad podszedł z wyciągniętym mieczem i przysunął je do gardła Genuwra , mówiąc - Walka skończona Genuwr
Wkrótce wstał i Wilem , a także jeden ze strażników , który wcześniej wystrzeliwał pociski z kuszy , drugi z nich wciąż leżał , ledwie się ruszając i pojękując nieco .
Pierwszy ze strażników dobył miecza i ruszył na Wilema , ten schylił się po miecz w chwili kiedy przeciwnik prostując rękę z trzymanym ostrzem usiłował wbić je w pierś Wilema . Wilem chwycił miecz i uniósł tłuw , wraz z trzymanym mieczem oburącz , wychylił się na przód , przerzucając ciężar na prawą wysuniętą nogę i nadając tym samym siły i szybkości prostującym się rękoma , trzymającymi miecz , a wraz z prostowaniem postury wykonał cios od lewego dołu do prawej góry , tnąc tym samym strażnika ukosem , który zdążył się odchylić jedynie na tyle , aby cios całkowicie go nie rozpłatał , jednak cios go dosięgnął , ten zachwiał się i runął w tył upadając plecami na drewnianą podłogę statku .
Wilem uniósł miecz , aby wbić jego ostrze w rannego strażnika , lecz ten przeturlał się obok , szybko wstał i porzucając miecz , runął do ucieczki , do prawej burty , wspinając się na nią i przeskakując , woda chlupnęła .
Denad obejrzał się za tym strażnikiem , a Genuwr wykorzystując okazję łupnął szybkim i silnym ciosem z pięści , Denada prosto w szczękę , Denad ( Denad - 30 hp ) , pod siłą ciosu odchylił gwałtownie głowę w tył , a wraz z za nią poszła reszta ciała , padając na deskach .
Genuwr obejrzał się jeszcze za mieczem , chcąc dobić Denada , ale spostrzegł , że ku niemu biegnie już Wilem z mieczem w ręce , Genuwr nie czekając jednym susłem doskoczył leżącego nieopodal miecza , jednak nie stanął do walki , a podnosząc miecz poszedł w ślady strażnika , który wyskoczył za prawą burtę . Tuż po przeskoczeniu bariery rozległ się kolejny plusk wody . Wilem wychylił się przez burtę i zobaczył jak Genuwr idąc za strażnikiem , przedzierali się przez wodę sięgającą im po pierś , a nawet zalewającą ich całkiem w momencie nadejścia fali , tak też Genuwr i strażnik , jemu poddany , brnęli ku lądowi , potykając się co chwilę o głębsze miejsca i wpadając do wody po brodę .
Wilem wkońcu odchylił się od burty i podszedł do Denada , ocucając go lekkimi klepnięciami w jego lewy policzek . Kiedy Denad oprzytomniał , sięgnął po miksturę o czerwonawej barwie i wypił jej całą kolbę .

W tym też czasie Halt leżał pod zwalinami drewna z sufitu , wielkie szczury , gdzieś umknęły , ogień z prawej zbliżał się niebezpiecznie , coś trzeba było zrobić , jakoś się wydostać , właściwie gdyby nie ten ogień , zważając na sytuację Halta , miejsce w którym znajdywał się Halt było by mu bardzo sprzyjające , w końcu kto by go tu szukał ? Ale ogień jednak był i się zbliżał . Halt nie wiedział czy ktokolwiek żyje prócz niego , a jeśli nawet , czy nie jest to banda Genuwra , głupio było by ryzykować wołaniem o pomoc , postanowił natomiast spróbować się wydostać o własnych siłach , ale przytłaczające drewno było zbyt ciężkie , wyślizgnięcie się przez szczeliny też raczej było by ciężkie , gdyż ciężar zwalonych desek opierał się na jego piersi , ugniatając żebra , a drewno warzyło chyba z półtora tony . Halt przez jakiś czas zastanawiał się jakim sposobem to wytrzymuje , dla czego oddycha , czemu spadający sufit prócz stłuczenia żeber nie zrobił z niego miazgi ? Na początek pomyślał , że może miał szczęście , że deski spadając utworzyły konstrukcję w taki sposób , aby zbytnio go nie poturbować , ale w takim razie , konstrukcja nie wspierała by się na jego klatce . Ale dość tego , ogień był stanowczo zbyt blisko , trzeba było zastanowić się jak stąd wyjść , próby wydostania się samemu , kończyły się bez powodzenia , mógł ruszać jedną nogą nieco , zgiąć ją nawet do połowy zgięcia kolana , lewą ręką mógł ruszać całkowicie , prawa była przygnieciona , ale mógł zgiąć ją w łokciu przybliżając się wtedy w stronę dłoni , szyją i głową mógł także ruszać na wszystkie strony , a więc zakres ruchu był trochę ograniczony .
Ogień był niedaleko , ale dym wyraźnie już zaczął dolatywać do nosa Halta , powoli zaczynając się kłębić pośród konstrukcji zwalonego drewna pod którą się znajdywał , chcąc uniknąć wdychania trujących gazów , musiał by jak najszybciej się wydostać z pod tej sterty grubych drągów i desek podłogowo - sufitowych .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Łowca smoków dnia Pią 0:11, 09 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thanatos
szlachcic



Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagna

PostWysłany: Pią 11:57, 09 Mar 2012    Temat postu:

Thanatosowi nic nie przychodzilo do glowy lezal i nie widzial swoich towrzyszy byl juz prawie pewny ze Halt nie zyje lecz stwierdzil ze moze jednak siedzi pod pokladem i czeka az wszyscy opuszcza statek , lecz zanim thanatos mial zturlac do wody pomyslal o ich hasle niech pokój zaświta nad Ermodgalem krzyknal donosnym glosem w strone zejscia pod poklad ! i czekal na odzew lecz nic krzyknal raz jeszcze niech pokój zaświta nad Ermodgalem ! czekal na odpowied i krzyczał dalej niech niech pokój zaświta nad Ermodgalem ! czekajác na odpowiedz !

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thanatos dnia Pon 0:13, 12 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halt
znany szlachcic



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 11:47, 16 Mar 2012    Temat postu:

W pewnej chwili Halt poczuł straszny ból w lewym ramieniu. Coś go strasznie rwało. Gdy powoli otworzył oczy zobaczył, że jedna deska z sufitu osunęła się trafiając go. Ból trochę ocucił Halta, lecz ten był już tak wykończony całą tą wyprawą, że zanim zebrał trochę sił minęło trochę czasu. Wsłuchując się w odgłosy, słyszał tylko trzaskanie palącego się pokładu, szum morza oraz zimny i porywisty wiatr. Gdzieś w okolicy fale rozbijały się pewnie o brzeg. Najprawdopodobniej rozbili się o jakąś wyspę, lub osiedli na mieliźnie. Jedno było pewnie, nie byli jeszcze w więzieniu. Ta myśl sprowokowała go do działania. Jak cię zapakują będziesz miał dużo czasu na odpoczynek, więc rusz dupę i zwiewaj.- powiedział mu dziwny głos, który pojawił się w jego głowie. Dobra, najwyższy czas stąd zwiewać, napić się chodnego browaru, odwiedzić kilka dziwek w burdelu i przetrzepać skórę stróżom prawa.- rzekł cicho sam do siebie. Prawie stracił czucie w prawym ramieniu. Wszystkie jego ścięgna i mięśnie zdrętwiały od leżenia w bezruchu, lecz Halt nie miał zamiaru się poddawać z tak głupiego powodu. Przetoczył się na bok i odpychając się rękami i nogami zepchnął z siebie ciężar. Poczuł trochę swobody i ruchu, lecz po taki wysiłku krew momentalnie napłynęła mu do głowy. Ostatnie co zobaczył była krew z nosa i poplamiona koszula.
Niech pokój zaświta nad Ermodgalem ! Niech pokój zaświta nad Ermodgalem ! Niech pokój zaświta nad Ermodgalem !- ktoś darł się w niebogłosy. Halt otworzył oczy i to co zobaczył, aż powaliło go z nóg. C-co tu się kurwa dzieje ?! G-g-gdzie ja do cholery jestem ?!- Przed nim znajdowała się niebiańska brama, wykuta z platnowo-niebieskiej stali, zdobiona posągami największych bohaterów jacy kiedykolwiek chodzili po tej planecie. Była wysoka na kilka stajen, a prowadziła do niej tylko jedna ścieżka, na której właśnie się znajdował. Droga była wysadzana czystym, blado-złotym marmurem, a po jej obu stronach znajdowały się latarnie rozświetlające okolicę białym światłem. Gdy Halt rozejrzał się dookoła ujrzał tylko obłoki chmur spokojnie płynące po niebie. Sielankowa atmosfera, wypełniała cały teren, tylko z zaświatów dobiegał jakiś głos. Tak to był śpiew. Halt kiedyś znał tą melodię. Zanucił sobie ją w głowie, lecz za nic nie mógł sobie przypomnieć jej nazwy. Wokoło dało się wyczuć jakąś dziwną, lecz dobrą energię. Była tak dobrze i mocno wyczuwalna, , że czuł jak krew zaczyna mu szybciej krążyć, a każda komórka jego ciała wibruje. Halt znał to miejsce, był tego pewien, lecz nie wiedział skąd, ani jak się nazywa. Rozglądając się po okolicy dostrzegł, że wrota są tuż pod szczytem jakiejś góry. Całe wzniesienie musiał być bardzo wysokie, gdyż jego szczyt wystawał poza chmury. Masyw był pokryty zieloniutką trawką, Po całym obszarze poustawiane były posągi. Halt naliczył ich 7. Każdy przedstawiał inną postać. Były ustawione w taki sposób, że gdyby je połączyć kreską tworzyłyby koło. Dopiero teraz zauważył, że on znajdował się w epicentrum. Rozglądając się tak spostrzegł, że przy bramie ktoś stoi, zarys sylwetki ubranej w niebieskie szaty wyraźnie malował się na tle. Powoli zaczął podążać w tamtą stronę, podziwiając okolicę. Choć portal wydawał się być blisko, droga tam zajęła mu wiele godzin,wyglądało na to, że kompletnie stracił rachubę czasu. Gdy wreszcie dotarł na sam szczyt, postać, którą wcześniej widział dalej tam stała, tuż pod bramą. Był to starzec, z długą, białą brodą, ciepłymi, niebieskimi oczami oraz spokojnym wyrazie twarzy, najwyraźniej się uśmiechał. Wyglądał na około 80 lat, lecz Halt był pewnien, że pamięta pierwszych przodków. Odziany był w niebieską szatę, wykonaną z nieznanego Haltowi materiału, lecz chodził boso. W prawej ręce dzierżył biały kostur, który emanował energią tak mocno, że wokół niego krążyła wiązka czystej mocy. Halt nigdy czegoś takiego nie widział. Na szyi miał zawieszony klucz, który prawdopodobnie otwierał bramę. Gdy podszedł bliżej starzec odezwał się.
Witaj, czekałem na ciebie.- powiedział nieznajomy. Nazywam się Olafren i jestem wiecznym stróżem. To ja decyduję, kto przyjdzie na drugą stronę i dozna zbawienia, a kto zostanie. Pilnuję także żeby nikt niepowołany nie dostał się do środka. Jak widzisz, sprawuję pieczę nad wieloma rzeczami, lecz jest jeszcze jedna, o której ci nie powiedziałem.- w ty momencie Olafren stanął na chwilę wpatrując się Haltowi prosto w oczy. Jesteś wybrańcem, lecz chyba już to kiedyś słyszałeś …. Czyż nie ? W tym momencie Halt poczuł jak łzy napływają mu do oczu, a dawne wspomnienia powracają w zawrotnym tempie. Bardzo dokładnie pamiętał swoje ostatnie chwile na Wyspach Swoich. Walka z Percivalusem, a potem śmierć jego mistrza. Pamiętał ostatnie słowa swego mentora. Gildia musi przetrwać, w końcu jesteś wybrańcem, to twoje przeznaczenie. Musisz zdobyć Reversum Ast…- to była ostatnia wola Corlweya, mistrza gildii skrytobójców i jego mentora. Lecz skąd ten starzec mógł o tym wiedzieć ? Przybyłeś tu nie bez powodu. Śmiertelnicy nie mają prawa tu wchodzić. Tylko „powołani” mogą dostąpić tego zaszczytu. A teraz słuchaj uważnie, bo tego co się zaraz stanie, nie a się powtórzyć. Starzec podszedł do wrót i zaczął szeptać jakąś modlitwę. W pewnym momencie uniósł klucz do góry i portal zaczął się otwierać. Chór, który słyszał wcześniej zaczął śpiewać głośniej i szybciej, a ze szczeliny wrót wydobywało się oślepiająco białe światło. Starzec, który wcześniej szeptał ,teraz zaczął krzyczeć. Emanował mocą tak bardzo, że wydawało się iż energia zaraz go rozerwie. Halt nie był w stanie dalej patrzeć więc zamknął oczy…
Gdy otwarł powieki koło starca, stała jeszcze jedna postać. Wrota były zamknięte i wszystko wróciło do normalnego stanu. Witaj Halt, kopę lat co ?- Halt nie był pewien czy się nie przesłyszał, lecz gdy owa postać zdjęła kaptur, nie miał więcej wątpliwości. To ty mistrzu ?- powiedział niepewnie. A, któż by inny ?- powiedział Corlwey uśmiechając się lekko. Lecz nie czas teraz na miłe słówka. Nie mamy dużo czasu. Świat, który znasz może ulec zagładzie i tylko ty możesz temu zapobiec… Pamiętasz co sobie poprzysiągłeś po mojej śmierci ? Niestety, odbudowanie gildii i pokonanie Percivalusa, może nie być już takie proste. Jest jedna rzecz, o której nie wiesz. Tajemniczym władcą z północy nie był nekromanta, którego zabiłeś. Był tylko jednym z elementów układanki. To Percivalus stoi na szczycie. Nie tylko zdradził nas, ale i całą swoją ojczyznę, teraz ma na swoich usługach całą armię trzech królestw. Wyspy Sowie były tylko początkiem. Percivalus ma teraz znacznie wyższe cele. Wszystko zależy teraz od ciebie. Zbierz ludzi i załóż gildię, tylko w tedy zdobędziesz Reversum Astronicum.- po tych słowach mistrz odwrócił się do starca, a ten przytaknął głową. Wrota znów się otworzyły, a gdy Halt otworzył oczy Corlwaya już nie było. Jak widzisz, twój czas jeszcze nie nastał, więc musisz wracać so swojego świata, masz misję do wypełnienia. Idź więc z błogosławieństwem Pani.- po tych słowach Halt poczuł jak całe jego ciało ogarnia dziwny spazm. Rany zaczęły mu się goić, i odzyskał siły. W następnej chwili wszystko runęło i nie widział już nic…
Gdy otworzył oczy znów znajdował się na pokładzie statku. Pokład delikatnie kołysał się na boki i dało się słyszeć szum fal rozbijających się o deski statku. Halt nie był pewien, co się przed chwilą stało. Dawno nic nie jadłem i zaczynam już mieć zwidy…- pomyślał, lecz gdy otarł twarz rękoma zrozumiał, że to nie był sen. Wola walki znów do niego powróciła, iskierka jego życia zaczęła mocniej świecić, gdy wiedział że przysługuje mu jakiś wyższy cel. Dopiero teraz zrozumiał, że miejsce, w którym się przed chwilą znajdował to wejście do Królestwa Pani, zwanego też Faryncją.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Pią 11:57, 16 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Miasto Uwl / Więzienie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 12 z 14

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin