Forum Ermodgal
rpg
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gniazdo wilków
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 31, 32, 33  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Ermodgal / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Valisew
Gildia cieni



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:05, 31 Lip 2011    Temat postu:

Zaraz , zaraz - rzekł Valisew nim jeszcze wkroczyli na polankę - Nie mamy jeszcze gałęzi na opał jakie mieliśmy donieść , aby rozpalić ognisko , a mnie interesuje wiedza kulinarna Armeyana , poza tym mam zamiar wysłuchać jego kolejnej opowieści , a kiedy się opowiada równie dobrze jak nie przy ognisku ? Trzeba czym prędzej pozbierać trochę gałęzi - rzekł Valisew , po czym mieszek z grzybami delikatnie zawinął wokół płaszcza , wrócił do lasu i począł się rozglądać za jakimiś gałęziami . Pomimo , że księżyc świecił mocno to mgła unosząca się nad powierzchnią ziemi , skutecznie przysłaniała widok na glebę .

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Valisew dnia Nie 1:06, 31 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Barbarzyńca



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 1:26, 31 Lip 2011    Temat postu:

Drago wrócił za Valisewem po drewno. Szukał pod sobą jakichkolwiek gałęzi, po czym zbierał wkładając pod pachę. Od czasu do czasu Drago gubił troche drewna, wiedząc o tym, ale nie pochylając się po nie. Drago chciał jak najszybciej powrócić na polanę, którą dzieliły chwile od zakosztowania upieczonej sarny. Nie mogąc się doczekać, tak się śpieszył, że omijał drewno leżące na ziemi tuż pod jego stopami. Zamyślony Drago podążał dalej koło towarzysza, nie gubiąc go z oczu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:37, 31 Lip 2011    Temat postu:

Wróciliście więc do lasu , ponownie zanurzając się w jego mrokach . Pomimo mgły znalezienie drewna nie okazało się takie trudne , bowiem całe mnóstwo gałęzi leżało pod i wokół pni drzew . Kiedy je podnieśliście okazało się ,że uzbierała się całkiem spora sterta . Po czym ponownie ruszyliście na polankę rozświetloną blaskiem księżyca , tak , że bez trudu dostrzegliście siedzących Armeyana i Vericaterusa przy miejscu przyszykowanym na ognisko . Zazwyczaj w nocy można było obserwować błyszczące gwiazdy na niebie , lecz nie tej , chociaż gwiazdy także były widoczne to intensywne światło księżyca , mocno utrudniało by ich obserwację . Jak by nie było , ruszyliście w kierunku obozu ,a chwilę potem byliście tuż przy nim .
- Nawet szybko się wyrobiliście - rzekł Armeyan - Wszystko macie ? czarne owoce bzu , grzyby i ziele leśne ? - zapytał Armeyan kiedy ładowaliście gałęzie na rzuconą stertę suchej trawy przygotowaną , przez Armeyana i Vericaterusa jako rozpałkę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valisew
Gildia cieni



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:51, 31 Lip 2011    Temat postu:

Tak wszystko mamy - rzekł Valisew , wyciągając ostrożnie wymaganą ilość grzybów z mieszka , a kiedy to zrobił podał je Armeyanowi , po czym ściągnął mieszek i schował za pazuchę - Byli byśmy jeszcze szybciej , gdyby nie ogromne stado kruków , jakie rzuciły się na nas . Drago nieźle oberwał . - powiedział Valisew i po chwili dodał - No to Armeyan pokaż co potrafisz
Valisew poukładał rzucone gałęzie w ten sposób , aby ognisko w miarę szybko się zapaliło , kiedy to zrobił odsunął się nieco i czekał ,aż Armeyan zacznie je rozpalać .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Barbarzyńca



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 10:22, 31 Lip 2011    Temat postu:

Drago usiadł ponownie w tym samym miejscu co przed pójściem po składniki, na miękkiej trawie od razu poczuł się lepiej. No to pozwolicie panowie, że odpoczne chwilkę. Dajcie znać jak przygotujecie wszystko i zaczniecie opowiadać historie. Czuję się jak małe dziecko czekające nocą na bajkę. Wymawiając te słowa Drago rozłożył się na ziemi po czym oparł głowę o ręce, podziwiając chmurzyste niebo, szukał gwiazd, których nie było zbyt wiele tej nocy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:00, 31 Lip 2011    Temat postu:

Armeyan wyciągnął krzesiwo i potarł nim , kilka iskier padło na suchą trawę ze spodu sterty , a chwilę potem pojawiły się malutkie płomienie , coraz to bardziej rosnące , aż objęły całą suchą trawę , a wkrótce także gałęzie . Ognisko paliło się rzucając czerwone i pomarańczowe światło na zgromadzonych wokół niego . Teraz też Armeyan dostrzegł głębokie dziury i rozcięcia na twarzy Drago - Widzę , że naprawdę mocno cię poharatały - rzekł Armeyan - Ile ich było ? - zapytał jednocześnie dorzucając gałęzi do ognia , a kiedy i one się rozpaliły tak ,że żar buchał od ognia ustawił po oby dwóch stronach ogniska po dwa patyki skrzyżowane z sobą i związane sznurem przypominające jakieś stojaki , a chwilę potem , wyciągnął sporą drewnianą misę przedziurawiona po bokach , przełożył przez nią gruby i długi kij i oparł na stojakach , po czym wlał do misy wody , posiekał grzyby , czarne owoce bzu , ziele leśne i mnóstwo innych roślin jakie wyciągał z mieszka , znalazły się nawet jagody i majeranek , a także wiele różnorakich ziół po czym wsypał je wszystkie do kociołka i zamieszał , kiedy pierwsza para zaczęła unosić się znad kotła , ukroił nożem spory kawałek uda sarny , przebił go kijem i także oparł o stojaki , ustawiając tuż obok misy .
- Teraz należy chwilę poczekać , aż potrawka się zagotuje , a mięso upiecze - rzekł Armeyan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valisew
Gildia cieni



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:53, 01 Sie 2011    Temat postu:

Valisew czekał ,aż Drago odpowie na pytanie Armeyana , ale skoro nie zabierał się za odpowiedź , to sam postanowił na nie odpowiedzieć .
- Było ich siedemnaście , wpierw podzieliły się na dwie grupki po dziesięć i siedem , z tą większą postanowiłem się samemu rozprawić , z siedmioma natomiast zmagał się Drago ... - Valisew opowiedział całą dalszą część historii , łącznie z dziwnymi roślinami i wyglądem lasu podczas pełni księżyca , a kiedy skończył rzekł - Widzę ,że potrafisz przyrządzić potrawę barbarzyńską Armeyan , ostatnim razem opowiadałeś nam historię z swej podróży w góry , gdzie też spotkałeś tamtejsze ludy , dobrze by było jak i dziś byś ją kontynuował , z chęcią bym jej posłuchał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vericaterus
Gildia cieni



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:18, 03 Sie 2011    Temat postu:

Vericaterus już od dłuższego czasu przyglądał się wszystkim wydarzeniom w ciszy i w spokoju nie udzielając się zbytnio. Być może było to spowodowane lekkim zmęczeniem po nieprzespanej ostatniej nocy, bądź był to sposób na odreagowanie i wyciszenie po pełnym wrażeń dniu. Bacznie patrząc na poczynania Armeyana starał się jak najwięcej wyciągnąć z tej lekcji przyrządzania dziczyzny, oraz dobierania roślin, tak by upolowana nad ranem sarna stała się krzepiącym, a zarazem niezwykle smacznym jadłem, przyrządzonym sposobami dzikich górskich plemion. Gdy z kotła wydobywała się już niecodzienna, a zarazem bardzo zachęcająca woń owoców lasu, Vericaterus od razu przypomniał sobie, że od zbyt dawnego czasu nie zaznał na prawdę dobrze przyrządzonego posiłku. Czekając na efekt pracy Armeyana, był ciekaw dalszej części historii jaką przeżył w górach ten nietypowy podróżnik, a zarazem nie przestawał się skupiać na zapamiętywaniu czynności związanych z obróbką mięsiwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Barbarzyńca



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 0:38, 03 Sie 2011    Temat postu:

Drago, który zdawało się przysnął na chwile, nieustannie przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy. Jedną ręką podrapał się po brodzie, drugą natomiast oparł się tak, by widział kompanów, a nie gwiazdy. Było ciemno i jedynie płomień raził ciepłem i złotym blaskiem swych promieni. Gdy oparł się już drugą ręką postanowił dołączyć się do rozmowy: Wiem, że nie jestem w temacie ale... Armeyan mógłbyś opowiedzieć jakąś krótszą historyjkę w między czasie szykując swe niezwykłe danie? No chyba, że wolisz poczekać, aż wszystko będzie gotowe? Nie żebym się śpieszył.- Drago pozostał w tej samej pozycji, podziwiając żarzące się ognisko. Po chwili odezwał się, oznajmując Armeyanowi, że nie mam nic do picia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 2:03, 05 Sie 2011    Temat postu:

Armeyan bez słowa sięgnął ręką do pasa i wydostał z tamtąd nie wielką buteleczkę , pełną wody , po czym rzucił ją Drago .
Chmm - mruknął , przeciągle aczkolwiek z zadumą Armeyan . Skierował swój wzrok na Drago , a potem na Vericaterusa i Valisewa - Drago ma trochę racji , źle się słucha opowieści z pustym żołądkiem i źle się czeka na jadło , siedząc obok i czując jego woń , a nie mogąc go zakosztować , dla tego też jak też Drago wspomniał opowiem wpierw na poczekanie krótszą opowieść , tak ,aby umilić czas nim to potrawa będzie zdatna do spożycia , natomiast po zjedzeniu będę kontynuował tę z poprzedniego wieczora .
Armeyan ponownie spojrzał po twarzach kamratów i zapytał - Wie ktoś z was kim są tak zwani bagnibłoci ? Nie ? Bagnibłoci są to mieszańcy kilku ras , nie mają w sobie ,ani połowy jednej rasy , jak w przypadku zwykłych mieszańców , oni zawsze są zmieszani przynajmniej z trzema lub większą ilością . Jak możecie się domyśleć bagnibłot jest to bardzo obraźliwe określenie , często stosowane przez ludzi do ludzi , a jeszcze częściej do mieszańców , ale jakby nie było nawet mieszańcy mają swoje domy , mogą się gdzie podziać , mogą wybrać środowisko w jakim żyją i choć , co prawda są traktowani jako niższa klasa ze względu na brak czystej krwi , to bez większych problemów są akceptowani przez jedną z ras jakiej są połówką , czasami zdarza się , że nawet przez obie . Natomiast jeżeli chodzi o bagnibłotów są to wyrzutki , nie mające się gdzie podziać , wszędzie wytykani i wypychani jak zaraza jakowaś , zresztą sama ich nazwa wiele mówi o akceptacji przez środowisko ,,bagnibłoci '' , słyszycie to ? nazwa ta to połączenie bagna i błota , czyli nic nie wartej , śmierdzącej papki , jaka zazwyczaj jest omijana .
Teraz już wiecie kim oni są , ale dla czego zacząłem swą opowieść od wytłumaczenia i opisu bagnigbłotów ? Sami posłuchacie niebawem .
Jest jeszcze pytanie na które , wiem , że znacie odpowiedz z pewnością , bo przecież wszyscy je znają , wiecie jak wyglądają i kim są wilkołaki i wampiry ? To stworzenia mroku , polujące na ludzi i wszystko co się rusza , nienawidzące zwłaszcza ludzi , ale jeszcze bardziej niż ich , siebie wzajemnie , wampiry wilkołaków , wilkołaki wampirów od setek lat ,albo i jeszcze wcześniej toczyły ze sobą wojny , zwłaszcza wtedy kiedy walczyły o terytorium , gdzie występowało ich żarcie .
Teraz jakby złączyć te dwa wcześniejsze wątki , wiecie o czym mówię ? O tym ,że ,aby zostać mieszańcem nie zawsze trzeba mieć rodziców z innych ras , wystarczy ugryzienie i przelanie magicznej esencji wilkołaka czy wampira .
A teraz przechodząc do sedna sprawy , opowiem wam historię jaką zasłyszałem , będąc ugoszczony już w pewnej wiosce barbarzyńców w górach chmurzystych . Dodam jeszcze tylko to , że prawie zawsze bagnibłoci nie tylko są wytykani i ośmieszani , ale i słabi , bowiem wszelkie cechy odpowiednie dla czystych ras dających im specjalne zdolności , jak na przykład wytrzymałość u orków , czy siłę u olbrzymów , są tak silnie pomieszane przy bagnibłotach , że się redukują do tego stopnia iż prawie wogóle ich nie ma . Jednakowoż czasami , bardzo rzadko i tylko u kilku ras tego typu mieszańcy zyskują siłę większą , znacznie większą niż jnajczystsi przedstawiciele pełnych ras . Tak też się zdarzyło w opowieści jaką zaraz wam wyłożę .
Opowieść rozgrywa się w czasach odległych o jakieś trzysta lat . Potomkowie walecznego Parciviuza podbili niemal całą zachodnią część kontynentu , wszędzie miasta , wsie i twierdze , mnóstwo szlaków i panoszącego się rycerstwa , a coraz mniej lasów i zagajników , miejsc gdzie mogły się ukrywać jeszcze jakiekolwiek bestie i potwory .
Zostało zaledwie jakieś trzy rodziny wilkołaków i dwie rodziny wampirów , ukrywające się w daleko w górach , gdzie tereny były mniej zamieszkałe i rzadziej odwiedzane przez ludzi . Wszyscy oni wiedzieli , że kres ich ras już nadchodzi , że tysiące paladynów ubiło ich pobratymców i , że została ich zaledwie garstka , zmuszona do ukrywania się w dalekich górach z dala od osiedlisk ludzkich . Wtedy też to wyjątkowo blisko zmuszone były żyć rodzina wilkołaków obok rodziny wampirów , oczywiście nadal się tłukli tak ,że niedługo potem się okazało , że wcale nie potrzebnie uciekają przed ludźmi , skoro wzajemnie się pozabijają . Wilkołaki nachodziły wampiry , wampiry wilkołaki . Walki były długie i męczące przynoszące straty po obu stronach równie silne , ale zdarzyło się także coś zupełnie nowego i nieoczekiwanego .
Zarówno po stronie wilkołaków jak i wampirów był jeden mieszaniec , oczywiście nie zmieszani byli krwią , lecz esencją . A stało się to w następujący sposób . Podczas wielokrotnych walk zdarzyło się pewnego razu , kiedy to młody , lecz doświadczony już wojownik w dodatku bardzo silny , samiec wilkołaka imieniem Wirandel , uderzył wraz z dziewięcioma innymi pobratymcami na niczego się nie spodziewającą rodzinę wampirów , szybko i sprawnie zaczęto ją siekać , lecz zdarzyło się akurat , że druga rodzina wampirów przybywała w tym czasie odwiedzić tą zaatakowaną , kiedy zobaczyli co się stało , bez słowa rzucili się na napastników , dwadzieścia wampirów ruszyło na dziesięć wilkołaków , po stronie wampirów , zginęło tym razem zaledwie trzech , po stronie wilkołaków walczył już tylko Wirandel . Wampiry otoczyły go , ostrożnie się zbliżając doń . Jeden z wampirów , zapragnął samemu zabić młodego przywódcę wilkołaków , dla tego też wykroczył poza zbliżający się okrąg i samotnie rzucił się na Wirandela , błysnęły pazury , błysnęły kły , Wirandel stał jak stał , a obok leżał trup wampira . Następnie ruszył kolejny wampir sądząc ,że jemu się uda , pomimo sprzeciwów swego księcia podbiegł do Wirandela , otoczył go magicznym całunem i począł wysysać z niego energię , nim jednak się obejrzał , Wirandel błyskawicznie wykonał cios łapą , rozdzierając na strzępy wampira . Wirandel czekał otoczony na kolejny atak , lecz tym razem , żaden z wampirów nie miał zamiaru atakować go w pojedynkę , dla tego też cała pozostała piętnastka otaczając go , zwolna zbliżała się ku niemu z wyciągniętymi nagimi i ostrymi mieczami . Wirendel wiedział , że ze wszystkimi na raz nie ma szans , ale wśród tłumu otaczającego go wampirów , wypatrzył młodziutką wampirzycę , Wirendel wiedział kto to taki , była to ich księżniczka Rindela , córka Gorlanda , najwyższego księcia wampirów , nie czekając pomknął ku niej , porwał ją w łapy , pyskiem wytrącając jej miecz z ręki i uciekł wraz z nią , wrzeszcząc do reszty , że jeżeli ruszy ktoś za nim w pogoń , zmiażdży Rindele . Gorland nie chciał ryzykować , postanowił nazajutrz wytropić ich po śladach Wirandela , ale tego dnia nie wypuścił pogoni .
Wirandel wraz z zdobyczą podążał do swoich krewniaków , ale podczas podróży przez las , bezbronna wampirzyca nie potrafiąc zadać żadnej rany wilkołakowi , a za wszelką cenę chcąc się na nim zemścić i dać upływ nienawiści , ugryzła w łapę Wirandela , którą przytrzymywał Rindelę , ale nie było to zwyczajne ugryzienie , Rindela posłała w ciało Wirandela magiczną esencję wampira , przez co skaziła wilkołaka zamieniając go w mieszańca , tym samym pozbawiając go dumy z czystości krwi i honoru , tak ważnego dla księcia wśród wilkołaków , bowiem nieczyste wilkołaki nie były tolerowane przez inne , uważane były za skażone i gorsze . W swej złości Wirandel odwdzięczył się tym samym Rindeli .
Następnego dnia , byli już na miejscu , w siedlisku , miejscu pobytu rodziny Wirandela , liczącej zaledwie dziesięciu Wilkołaków . Póki co nikt z nich nie domyślał się , że ich książe nie jest już pełnej krwi wilkołakiem , bowiem pierwsza transformacja przebiegała dopiero po zakończeniu najbliższej pełni księżyca , a ta miała nadejść dopiero za dwa tygodnie . Wampirzyca u której przebieg transformacji działął dokładnie tak samo jak u wilkołaków , ostała tam zaledwie dwa dni , gdyż wkrótce pojawiła się cała piętnastka ocalałych wampirów .
Gorland , szykował się już do natarcia , lecz nieoczekiwanie Wirandel puścił Rindelę , która pobiegła przywitać się z resztą rodziny . Zdawało by się , że sprawa jest wyjaśniona , ale nie była , pomimo odzyskania córki Gorland zapragnął zemsty i wydał rozkaz ataku , lecz i tym razem stała sie rzecz nieoczekiwana , jeszcze bardziej niż poprzednia , bowiem to Rindel zaczęła błagać Gorlanda o zaniechaniu ataku , po czym opowiedziała mu , że była dobrze tu traktowana , nie wdając się w szczegóły . Powiedziała też , że została ich zaledwie garstka , po co więc jednego dnia zrobić krwawą masakrę kończącą raz na zawsze rody wampirów i wilkołaków ? Powinni przecież starać się przetrwać w miarę jak najdłużej to możliwe , a bitwy to z pewnością uniemożliwią . Gorland wtedy podobno rzekł grożnie - I co może jeszcze powiesz mi , że mam się z nimi zaprzyjażnić ? Oni pierwsi nas zaatakowali , już nie pamiętasz ? , to oni cię porwali , my przeprowadzamy jedynie odwet .
Tak , ale ich atak był także odwetem za nasz , nasz za ich i tak można wyliczać do setek lat w przeszłość - Odpowiedziała Rindel
Rindel ma rację jest już nas zbyt mało , powinniśmy się zjednoczyć przeciw wspólnemu wrogu , ludziom - Odrzekł Wirandel
Jesteście takimi samymi wrogami dla nas jak i ludzie - rzekł Gorland
Jednak mimo wszystko nie powtórzył rozkazu ataku , zwołał ludzi i zawrócił , zawierając przed tem sojusz z Wirendelem .
Po kilku dniach zauważono jak Rindel wymyka się nocami z kryjówki bandytów , Gorland choć mógł się domyśleć , wysłał pewnego razu tropicieli za córką , kiedy wrócili przynieśli szokujące wieści , jakoby Rindel wymykała się po to , aby spotykać się w lesie z Wirandelem , Gorland nie mógł uwierzyć i sam musiał sprawdzić kolejnej nocy , aby się przekonać i się przekonał .
Jednak zezwolił jej na te schacki , gdyż znał legendę o zjednoczeniu sił wampira i wilkołaka w postaci potomka , a kiedy zostanie on poczęty podczas pełni , jego siła będzie niesamowicie olbrzymia , wierzył także w przeznaczenie ,a także w to , że taki potomek może być ratunkiem zarówno dla rasy wilkołaków jak i wampirów , dla tego też udał się następnego dnia do siedliska wilkołaków , aby osobiście pomówić z Wirendelem o pewnych sprawach .
Nie bawem okazało się także , że zarówno Rindela jak i Wirandel , nie są czystymi w rasie , a wyjawiło się to po pełni księżyca kiedy dokonała się nowa transformacja , zmieniająca wygląd i siłę oby dwóch . Gorland był przerażony początkowo , bał się , że tym sposobem dziecko nie uzyska legendarnej siły , ale kiedy okazało się , że Rindela jest znacznie silniejsza po przemianie , pomimo ,że nie przypominała już ,ani wampira , ani człowieka , ani nawet wilkołaka , uspokoił się .
Rok póżniej okazało się , że potomek Rindel i Wirandela jest niezwykle silny , inteligentny , zręczny , a przedewszystkim pałający nienawiścią i rządzą mordu skierowaną ku ludziom , straszniejszą niż kiedykolwiek znajdywała się u większości wilkołaków czy wampirów .
Potomkowi nadano imię Wirindel , od zjednoczenia imion rodziców . Jego moc była ogromna i rosła z każdym dniem . Gorland zauważył z uciechą , że jego potomek , poczęty podczas pełni księżyca , jest potężniejszy niż nawet istota opisywana w legendach , z pewnością miała tu znaczenie esencja mieszająca siłę wilkołaka i wampira i potęgująca ją u obojga rodziców .
W wieku zaledwie pięciu lat Wirindel był już o sile przeciętnego wilkołaka , w wieku piętnastu lat , przewyższał siłą nawet Wirandala , swego ojca . Mając natomiast dwadzieścia pięć lat i będąc blisko wieku , gdzie siła przestaje wzrastać z taką prędkością , wybrał się na zachód , aby powiększyć tereny zabierając je ludziom .
Pomimo , że Wirindel miał swoje imię , wszelkie inne rasy niż wilkołak czy wampir , nazywały go po prostu panem nocy , bowiem , nikt nie był bezpieczny , prócz oczywiście wyżej wymienionych ras - rzekł Armeyan i spojrzał na ogień - No miało być krótko , a się rozgadałem , zaraz potrawa będzie gotowa sądząc po aromacie pieczonego mięsa , więc dalszą część streszczę jak mogę -
Całymi latami Wirindel panoszył się po górskich lasach , napadając nocami na osady , mordując tamtejsze ludy , które schodziły z gór , szukając schronienia w dolinach , ale po latach i to mu nie wystarczało , on sam zszedł z gór by kontynuować swoje czyny , napadał na karawany , fortece i wsie , a kiedy nastawała noc przy pełni księżyca , kiedy jego siła była zwielokrotniona , napadał i miasta . Paladyni , czy rycerze byli rozcinani ciosami jego miecza . Z początku myślano , że większa obsada na murach obronnych pomoże , ale się mylono , potwór z łatwością przedostawał się do wewnątrz miasta , chodząc uliczkami , włamując się do domów i zabijając wszystkich . Ludzie byli przerażeni , po zmroku każdy zatrzaskiwał drzwi i okiennice , nikt nie ważył się wyjść na ulicę , wszędzie palono pochodnie , ale to nie zawiele pomagało , bestia była nieuchwytna . Zdarzyło się raz , że podczas jednej takiej nocy , został otoczony przez pięćdziesięciu paladynów , na jednej z uliczek miasta , panowało przekonanie , że nareszcie udało się go ująć , lecz mylnie , bowiem Wirindel był szybki i zwinny , a jego siła podczas pełni była niesamowita . Paladyni ruszyli na niego pełną zgrają , otoczywszy go wpierw . Wtedy też sporządzono dokładny opis jego wyglądu , Czarna skóra , powyżej nadgarstków pokryta krótką i gęstą czarną sierścią porastająca także od boków po całe plecy , najdłuższa na karku . Stworzenie poruszało się na dwóch chudych , lecz mocnych nogach , łapy mocno umięśnione i długie , sięgjące poniżej kolan , wzrost około dwa kije , krótki pysk , wyposażony w zagięte zęby , czarne oczy , krótki , czarny ogon nie pokryty sierscią . Postawa wyprostowana , delikatnie jednak pochylona wprzód , łapy zakończone pazurami długości jednego palca , dzierżące miecz . Wirindel odczekał chwilę , aż paladyni się zbliżą po czym samemu ruszył wprzód zamachnął się mieczem odbijając klingi trzech paladynów , następnie uniknął ciosów , kontratakował tnąc po szyi rycerza , zwalającego się na kolana i łapiącego się za gardło , po czym uskoczył do góry na wiele metrów , nieprawdopodobnie wiele . Paladyni zagęścili się tak , że prawie powpadali na siebie , dziwiąc się gdzie się podział , w końcu popatrzyli w górę , w momencie kiedy Wirindel opadał na nich z wyciągniętym mieczem , zaledwie w kilka sekund , nim paladyni się zorientowali co się stało , dziesiąciu kolejnych z nich leżało już na brukowanej kostce ulicy . Bestia wykonywała piruety , obroty , tnąc i zasłaniając się mieczem w błyskawicznym tępie , nie rzadko pomagając sobie także swoimi pazurami osadzonymi na silnych łapach . Nie minęło wiele czasu jak z paladynów powstał nie mały stos trupów , a Wirindel ponownie zbiegł . Tak to się wtedy działo . Ponownie wróciły legendy o wilkołakach i wampirach , strasznych zabójcach ludzi , którymi dziś straszy się dzieci , ale wtedy nikt tych bajek nie wyśmiewał , naprawdę się bano . Wirindel pozostał i napadał na miasta , przez dziesiątki , a nawet setki lat , powodując w ten sposób , że ludzie z gór przenieśli się pod nie , a następnie dalej na zachód , w ten też sposób zarózno wilkołaki jak i wampiry , miały nareszcie swój własny teren . Po pewnym czasie jednak zaprzestał on swoich wizyt , ludzie powiadali , że zdechł gdzieś tam w siedlisku , daleko w górach , ale nie sprawdzono tego i dowodów też nie ma , jedyne co pozostało po jego działalności to wiele opowieści i brak ludzi w górach i u podnuży gór , aż po wielką puszczę Ermodgalu , dopiero zaledwie kilkadziesiąt lat temu , osiedliły się tam barbarzyńskie ludy , będące nie mniej dzikie niż te mordercze bestie , chociaż nie można tak powiedzieć o wszystkich wioskach barbarzyńskich , bowiem barbarzyńcy dzielą się na dwie grupy , te spokojne polujące razem na potwory w górach , prowadzące ciche wioskowe życie , oraz na dzikich i rządnych bitw , nomadów , schodzących z gór jedynie po to , aby pozabijać i ograbić mieszkańców dolin . Jak by nie było zarówno wśród barbarzyńców zamieszkujących góry , jak i wśród mieszkańców zachodu opowiada się jeszcze czasem i straszy panem nocy , że kiedyś się jeszcze zjawi
- zakończuł Armeyan - No myślę , że pieczeń już gotowa - rzekł Amreyan , wstając z wygniecionej już skóry i pochylając się nad pieczenią , odcinając spory kawał mięsa i polewając ją gęstym sosem z misy , skosztował i powiedział jedynie - Jak zwykle przepyszne , częstujcie się i powiedzcie jak tam wrażenia , zarówno po opowieści jak i smaku przygotowanego jadła .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vericaterus
Gildia cieni



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:10, 05 Sie 2011    Temat postu:

Po wysłuchaniu opowieści Vericaterus chwilę odczekał, po czym rzekł:- Jestem niemal pewny, że gdzieś w gęstwinie puszcz i lasów w dalszym ciągu te bestie żyją, lecz ze względu na ich niewielką liczebność lękają się znów ujawnić- Po czym dodał:- A co więcej nie zdziwił bym się, gdyby już podążały one wszystkie w naszym kierunku.... zwabione niesamowitą wonią z naszej pieczeni- Skończywszy mowę Vericaterus zaśmiał się z lekka, a następnie wycinając sporych rozmiarów soczysty kawał sarniego uda, począł go zanurzać w gęstym sosie, trzymając za rękojeść noża, a następnie zaciągając się znakomitym zapachem mięsiwa wgryzł się w potrawę. Dziczyzna niemal rozpłynęła się mu w ustach przewyższając smakiem większość potraw, jakie miał okazję ostatnio próbować. Gdy już w ciszy i skupieniu delektując się każdym kęsem Vericaterus skończył jeść wycięty kawał mięsa , przyglądając się jedzącym towarzyszom odezwał się do Armeyana ponownie sięgając do sarny:-Wspaniała pieczeń, tak smacznego dania dawno już nie jadłem.(chyba, że byłem aż tak głodny:- Pomyślał po chwili do samego siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Barbarzyńca



Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 21:49, 05 Sie 2011    Temat postu:

Drago po wysłuchaniu najciekawszej historii o mutantach wstał z miejsca poczym urwał dość spory kawał mięsa. Wracając w te same miejsce i układając się do pozycji siędzącej kosztował pysznego, przypieczonego mięsa.: Wiecie co? Warto było czekać tyle czasu i pójść do lasu. Właśnie takiego wieczoru było mi trzeba. Drago wdelektował się kolacją wychwalając zdolności kulinarne Armeyana.- O ile mnie pamięć nie myli, ostatni raz miałem okazję skosztować takiej jadła w górach przy rodzinnym stole. Smarzyliśmy wtedy mięso przy kominku. Ojciec takie robił dożucając drwno na opał.: Drago wspominając stare czasy, które mile przypomniało mu upieczone mięso, które kończył: Dziękuję za posiłek a teraz pozwólcie, że położę się spać.- Drago legł na trawie, a po chwili było słychać chrapanie i czasem drapanie się po gęstej brodzie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Drago dnia Pią 21:49, 05 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valisew
Gildia cieni



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:08, 07 Sie 2011    Temat postu:

Wspaniała opowieść Armeyan - rzekł Valisew po wysłuchaniu opowiadania Armeyana . - A więc tam w górach , powiadasz , walczyły z sobą ostatnie wampiry i wilkołaki , chmm , ciekawe ile ich jeszcze jest , czy jeszcze są ?
Interesująca opowieść
- Powiedział , po czym wstał , sięgnął po nóż i odkroił spory kawał pieczeni , maczając go w gęstym sosie jak poprzednicy i skosztował , wrażenie było niesamowite , ten smak co tak wiele przypominał , wspomnień z przed lat , kiedy sam mieszkał także w górach , kiedy przebywał na ucztach wśród wielu plemion barbarzyńskich , kiedy to przez lata chodził po lasach , górach i walczył . Przypomniały mu się te czasy , o jakich już prawie zapomniał , przesiadując od lat w karczmie i każdego dnia zalewając się piwem .
Wyśmienity smak - rzekł po chwili zadumy do Armeyana - Tak , poznaję go to jest prawdziwa potrawa barbarzyńców z gór - przerwał na chwilę po czym rzekł - dobrze , że wyruszyłem z wami na tę wyprawę , trzeba odświeżyć sobie co nieco , zwłaszcza ruchy mieczem , nabrać ponownie krzepy , za długo siedziałem i chlałem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łowca smoków
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 1269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:09, 07 Sie 2011    Temat postu:

Staram się pojmować jak najlepiej to czego się uczę , tak właśnie było z potrawami barbarzyńców - rzekł Armeyan - Jak chcecie i uda nam się wyjść cało z tej wyprawy to wyruszymy w góry do osad tych ludów .
Armeyan odwrócił się i spojrzał na Drago , już śpiącego , po czym ponownie skierował twarz ku ognisku i powiedział - Chmm , może w takim razie , opowieść o mojej podróży w góry , będę kontynuował innej nocy , zdaje się , że dziś co niektórzy są zmęczeni . Trzeba postawić warty , ja mogę pierwszy , a za jakieś trzy fazy ktoś by mnie zmienił , tu obok jest spora kupa drewna , więc jak by ogień potem przygasał to można dorzucić , tak , aby z rana jadło było ciepłe .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valisew
Gildia cieni



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:12, 10 Sie 2011    Temat postu:

Valisew chwilę , czekał , ale skoro nikt się nie zgłosił , rzekł - A więc ja Armeyan zastąpię cię za 3 fazy - Było to dla niego bez różnicy zresztą za te trzy fazy powoli zaczynałby nadchodzić ranek , więc byłby po prostu już wcześniej gotowy do marszu . Następnie zamienili z Armeyanem jeszcze kilka słów , dorzucili do ognia , a kiedy wszyscy już się położyli prócz Armeyana , będącego na warcie , to Valisew również legł na trawie wyścielonej miękką skórą , położoną nie opodal ogniska .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ermodgal Strona Główna -> Ermodgal / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 16 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin